Ogromna tragedia w rodzinie Przemysława Salety. Jak opisuje "Super Express", dramat rozpoczął się przed kilkoma miesiącami. Pod koniec maja brat sportowca, Aleksander, wybrał się w rejs po południowych brzegach Anglii. Doszło do wypadku. Mężczyzna zadzwonił pod brytyjski numer alarmowy i wyjaśnił, że jego łódź nabiera wody i że potrzebuje pomocy. By się ratować, wsiadł na ponton. Służby ruszyły do akcji, lecz nie udało się im namierzyć ani Salety ani jego łodzi. Poszukiwania trwały dwie doby. Później trzeba było je przerwać ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne. Wznowienie akcji nie przyniosło rezultatu. O wszystkim rozpisywała się brytyjska prasa. Ostatecznie ciało Aleksandra Salety woda wyrzuciła na brzeg już po francuskiej stronie. Przeprowadzono identyfikację zwłok, a za datę śmierci uznano 17 lipca. Teraz, po wielu tygodniach od tragicznego zdarzenia, 12 grudnia w Polsce odbył się pogrzeb brata sportowca. "Super Express" opisuje, że uroczystość zorganizowano na Cmentarzu Południowym w Warszawie. W ostatniej drodze mężczyźnie towarzyszyli bliscy, a wśród nich brat Przemysław. Polski bokser przyłapany na dopingu po zwycięskiej walce Przemysław Saleta miał problemy ze zdrowiem. Operacja, "covid, udar i drugi raz covid" To niejedyne trudne chwile w życiu byłego mistrza Europy w wadze ciężkiej. W nowym wywiadzie dla "Twojego Imperium" opowiedział on o swoich problemach zdrowotnych, z którymi musiał borykać się w mijającym roku. Dziś czuje się już lepiej, ale sprawa była poważna. Mimo że w ringu już nie walczy, wciąż mocno związany jest ze sportem. Trenuje innych i wspiera ich w walce o zdrowie. "Pomagam Osobom 30, 40, 50 utrzymać wagę i sylwetkę" - opisuje na Instagramie. Polak chce zmienić obywatelstwo i reprezentować inny kraj. Zdradza powód