Weronika Stiepanowa była wśród dziewięcioosobowej grupy mistrzów olimpijskich z Pekinu, która uczestniczyła w niedawnym spotkaniu z Władimirem Putinem. Część z nich została dopuszczona do wypowiedzi publicznej. W pewnym momencie do mikrofonu podeszła właśnie 21-letnia biegaczka narciarska. I wygłosiła służalczą wobec dyktatora mowę, idealnie wpisującą się w propagandową retorykę Kremla. Na sportsmenkę wylała się lawina krytyki. I to nie tylko ze strony społeczności międzynarodowej. Krytykują ją nawet Rosjanie oraz rosyjskie media. "Okazuje się, że szefowa federacji narciarskiej (FLGR), Jelena Välbe, miała stuprocentową rację co do Weroniki, nazywając ją blogerką-patriotką i zauważając jej gwiazdorską gorączkę. Teraz narciarka bardziej interesuje się ruchem politycznym niż sportem, który przyniósł jej sławę. Dziesiątki fanów już ogłosiło, że rezygnują z obserwowania poczynań Stiepanowej" - czytamy na Sport24. Co na to sama zainteresowana? Zabrała głos i przedstawiła swoje stanowisko. Nie przepuściła okazji, by raz jeszcze nisko pokłonić się Putinowi. "Jestem dumna z otrzymanej nagrody i jestem dumna, że prezydent naszego wspaniałego kraju mi ją wręczył. Wszystko, co powiedziałam podczas ceremonii wręczenia nagród na Kremlu, to moje uczucia, moje myśli. Nie widzę powodu, by je ukrywać, cieszę się, że nadarzyła się szczególna okazja do ich wyrażenia. Negatywne konsekwencje dla mojej międzynarodowej kariery? Nie przerażają mnie" - napisała na Telegramie. Oto, co naprawdę działo się na spotkaniu Putina ze sportowcami. Ukrywali to Stiepanowa zaatakowała Iversena. Rozwścieczyła ją deklaracja biegacza o wykluczeniu Rosjan To nie koniec afery wokół Stiepanowej. Chwilę przed spotkaniem z Putinem zaatakowała norweskiego biegacza narciarskiego, Emila Iversena. Nie spodobała jej się jego opinia, w której zadeklarował, że sankcje i dyskwalifikacje nakładane na rosyjskich sportowców są słuszne. "Dopóki Putin jest u władzy, mam nadzieję, że zobaczymy jak najmniej Rosjan startujących we wszystkich dyscyplinach sportowych" - mówił w "Dagbladet". To rozwścieczyło Weronikę. Wylała propagandowy jad. Na koniec poradziła Iversenowi, by wybrał się pod pomnik radzieckich żołnierzy znajdujący się w Norwegii i... zadumał się nad tym, "jak dwóch sąsiadów powinno się traktować". Putin rozczarowany, kazał się tłumaczyć. Ale sceny za zamkniętymi drzwiami! Demencja wśród piłkarzy. Nowe badanie pomoże rozwikłać tę tajemnicę