Szpakowski jechał na mecz. Otrzymał druzgocący telefon. "To był wyrok śmierci"
W świeżo wydanej autobiografii "Wita państwa Dariusz Szpakowski", legendarny komentator zabrał czytelników za kulisy swojego życia - zarówno zawodowego, jak i prywatnego. W opowiedzianej historii nie pominął także niezwykle trudnych i bolesnych wątków, dotyczących między innymi śmierci swoich rodziców. Jak ujawnił, o chorobie swojego ojca dowiedział się przez telefon, jadąc na mecz Wisły Kraków, który miał skomentować. "To był wyrok śmierci" - przyznał.

Napisana piórem Przemysława Rudzkiego książka "Wita państwa Dariusz Szpakowski. Autobiografia" przebojem wdarła się na sportowy rynek wydawniczy, ciesząc się sporym zainteresowaniem już ze względu na samą pozycję jej tytułowego bohatera - absolutnej legendy mikrofonu i całego dziennikarstwa sportowego, w szerokim tego słowa znaczeniu.
Nie dziwi więc, że na jej oficjalnej premierze, która odbyła się na PGE Narodowym aż roiło się od gwiazd i znanych osobistości. Pojawił się na niej także inny właściciel legendarnego głosu, który przez lata towarzyszył widzom podczas transmisji telewizyjnych - Włodzimierz Szaranowicz.
Na kartach książki Dariusz Szpakowski przeprowadza czytelników przez kolejne lata swojego życia, opowiadając między innymi o dotkliwej banicji, która spotkała go w Telewizji Polskiej w 2022 po tym, jak szefem sportu został Janusz Basałaj i zabierając ich za kulisy wielkich imprez, które miał przyjemność komentować.
W wywodzie słynnego komentatora nie zabrakło także wątków rodzinnych. Książkę puentują zresztą rozmowy z obecną żoną Dariusza Szpakowskiego - Grażyną Strachotą-Szpakowską oraz jego córkami - Julią oraz Gabrielą.
Porażające wspomnienia w książce Szpakowskiego. Tak dowiedział się o śmierci rodziców
Sam Dariusz Szpakowskich także poruszył wiele spraw z prywatnego życia. Także tych niezwykle trudnych i bolesnych, jak śmierć swoich rodziców. Jak przyznał, o poważnej chorobie ojca, która doprowadziła do jego zgonu, dowiedział się w drodze do pracy na kolejne spotkanie.
Pamiętam doskonale, że jechałem na mecz pucharowy Wisły Kraków, gdy zadzwonił telefon. Dowiedziałem się, że ma raka trzustki. To był wyrok śmierci. Musiałem mocno wziąć się w garść, żeby to udźwignąć i skomentować spotkanie Białej Gwiazdy
To właśnie on zauważył, że tata zaczął "strasznie chudnąć", pomagając później ustalić diagnozę za pomocą znajomych lekarzy. A następnie namawiał ojca do podjęcia leczenia.
- W kocu przekonałem go do podjęcia chemioterapii. Bardzo źle to znosił. Pamiętam, jak niedługo przed jego śmiercią odbierałem ojca ze szpitala. Chemia potwornie go wyniszczyła. Kiedy zobaczyłem go w takim stanie, poczułem się zmiażdżony. Zmarł 26 stycznia 2006 roku, czyli w rocznicę naszego ślubu. Dowiedziałem się o tym, gdy jechałem na losowanie grup eliminacji mistrzostw Europy 2008 do szwajcarskiego Montreux. Gdy wróciłem, musiałem zidentyfikować zwłoki w szpitalu na Banacha. To było chyba najtrudniejsze doświadczenie w moim życiu - przyznał Dariusz Szpakowski.
W niezwykle smutnych okolicznościach odeszła także jego matka, z którą w ostatnich chwilach mógł rozmawiać jedynie przez komórkę. A wszystko z powodu pandemii.
Trafiła do szpitala z powodu covidu. Pierwsze rokowania były dobre, ale szybko pojawiły się zwapnienia, była bez szans. Miałem z nią tylko kontakt telefoniczny i tak pozostało do samego końca














