Szef KSW stworzył prawdziwy hit. Podbił nie tylko Polskę, drugi na całym świecie
Spore poruszenie w środowisku sportów walki w październiku wywołał Mariusz Pudzianowski. Były siłacz poróżnił się z federacją KSW, ponieważ rzekomo wciąż nie otrzymał całej wypłaty za walkę stoczoną w kwietniu tego roku. Póki co właściciele organizacji nie zamierzają komentować zarzutów skierowanych w ich stronę. A jednym z nich jest Maciej Kawulski, który spełnia się jako reżyser. Głośno zrobiło się o nim zwłaszcza w 2024 roku, kiedy to w spektakularny sposób pobił jeden z rekordów. Na punkcie jego dzieła oszalał świat.

Trzeba przyznać, że portfolio Macieja Kawulskiego jest całkiem okazałe. Wyreżyserował on między innymi "Underdoga", "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" czy "Jak pokochałam gangstera". Wspomniane produkcje nie dorównały jednak hitowi, który pojawił się w kinach niecałe dwa lata temu. Mowa o "Akademii Pana Kleksa". Dzieło współwłaściciela KSW z miejsca podbiło kraj nad Wisłą.
"Widzowie tłumnie ruszyli na pokazy przedpremierowe. Film tylko w tym czasie przyciągnął 438 tys. widzów, co stanowi absolutny rekord w historii polskich przedpremier" - meldował w styczniu 2024 portal "film.dziennik.pl". Mało tego, w głowie ponadto może zakręcić się od zarobków. Te jak na realia w państwie leżącym nad Wisłą były naprawdę okazałe. "Ogółem film obejrzało aż 2,9 mln widzów, a zyski z biletów przekroczyły 15 milionów dolarów" - donosiła Interia.
Hit stworzony przez Macieja Kawulskiego pokochali także widzowie zagraniczni. "Akademia Pana Kleksa" trafiła do słynnego Netfliksa. "Już dziś światowa premiera. Ponad 190 krajów i kilkadziesiąt grup językowych. Nigdy wcześniej nie byłem tak ciekaw, co inni pomyślą o naszej pracy" - pochwalił się wówczas sam reżyser. I sukces przyszedł natychmiastowo. Po zaledwie dwóch dniach polska produkcja stała się drugim najpopularniejszym filmem streamingowego giganta. Jak donosiła strona "telepolis.pl", lepsze okazały się tylko "Rekiny Sekwany".
Maciej Kawulski poszedł za ciosem. Już jest druga część, będzie i trzecia
"Kleks to moje odkupienie. Czy wiesz, jak trudno jest odstawić siebie na bok w procesie twórczym? Bez takiej twórczej separacji nie mógłbym zrobić filmu dla dzieci. Wszystko, czego dotknęła moja ręka przez ostatnich 25 lat, miało na sobie albo ślad krwi, albo jęk bólu i trzask złamanych kości, albo przynajmniej echo dziesiątek przekleństw, zapach fajek, wódki i gorzki posmak kokainy, a w najlepszym wypadku niecenzuralne, seksualne obrazy lub dźwięk przeładowywanej broni. Kleks jest jak rzeka, która przemywa z grzechu moją twórczość" - mówił sam reżyser na temat produkcji dla "WP SportoweFakty".
I po wielkim sukcesie powstała druga część. "Kleks i wynalazek Gonciarza" także sprowadził na sale kinowe tłumy widzów. Jednak nie aż tyle, co pierwsza część. Trylogię domknie "Dziedzictwo Kleksa". "W drugiej części bardzo wiele wątków się zawiązuje, ale nie wszystkie. W planach założyliśmy, że powstanie trylogia, jednak nie weszliśmy w tryb produkcyjny trzeciej części, ale ona jest wymyślona i napisana, i jak opadną emocje po premierze drugiej części, będziemy siadać i rozważać datę produkcji. Trzecia część na pewno nie będzie za rok - jest szansa, że za rok wejdziemy w zdjęcia do trzeciej części" - powiedział współwłaściciel KSW dla "wkatowicach.eu".













