Maria Stenzel dość mocno przeżyła ćwierćfinał MŚ. Po przegranym meczu z reprezentacją Serbii, 24-latka zalała się łzami. Koleżanki z drużyny musiały ją pocieszać po zakończonym spotkaniu. Libero "Biało-Czerwonych" nie zdążyła bowiem z przyjęciem po zagrywce rywalek, co dało im awans do wielkiego półfinału mistrzostw. "To był naprawdę niesamowity turniej w naszym wykonaniu. Ale chciałyśmy więcej. Ta porażka na pewno boli, bo Serbki były w naszym zasięgu. Miały twardy orzech do zgryzienia, żeby nas pokonać. Tanio skóry nie sprzedałyśmy"- wyznała siatkarka. Po kilku miesiącach od zakończenia mistrzostw świata, 24-latka zdobyła się na szczere wyznanie. Opowiedziała o nietypowej wiadomości, jaką otrzymała od jednego kibica. Polak wydostał się ze zrujnowanego miasta. „Słyszeliśmy krzyki ludzi” Maria Stenzel szczera do bólu. "Od razu usuwam" Zawodniczka Chemika Police zapytana przez dziennikarkę "TVP SPORT" o najdziwniejszą wiadomość, jaką dostała, na początku nie chciała zdradzać szczegółów. Jej zdaniem była ona "troszkę obrzydliwa". Fan poprosił siatkarkę po jednym meczu o jej... niewypraną bieliznę. "Kiedy widzę takie wiadomości, od razu usuwam" - powiedziała libero. Stenzel w wywiadzie opowiedziała również o tym, jakie ma podejście do mediów społecznościowych. 24-latka wróciła wspomnieniami do ćwierćfinałowego meczu z Serbkami. Wówczas Polki przegrały tie-breaka 16:14. "To był dla mnie bardzo trudny moment. Wiem, że tak wygląda nasze sportowe życie i że jeden błąd może niekiedy zaważyć nawet o przegraniu igrzysk olimpijskich. (...) Dni po mistrzostwach, kiedy byłam już w domu, stanowiły dla mnie spore wyzwanie. Mojej rodzinie również nie było łatwo, ponieważ byłam w kiepskim stanie"- dodała. Andrzej Wrona nie gryzł się w język. Tak siatkarzy traktował znany trener