Strasburger nie kryje rozczarowania. Nagle przekazał takie wieści, które wywołały poruszenie Karol Strasburger nie kryje rozczarowania postawą niektórych współczesnych sportowców, którzy, jego zdaniem, kierują się przede wszystkim chęcią zysku, a nie pasją do sportu i chęcią rywalizacji. Aktorowi szczególnie nie podoba się sposób, w jaki sport został przesiąkł biznesem i pieniędzmi. W wywiadzie dla portalu plotkarskiego wyznał, że choć ogląda mecze polskiej reprezentacji, to piłka nożna nie jest jego ulubionym sportem. Oto szczegóły. Strasburger uderza w piłkarzy: "Sport nie powinien się łączyć z biznesem" W rozmowie z Pudelkiem, prowadzący "Familiadę" wyznał, że choć od czasu do czasu zobaczy mecz piłki nożnej, ale niekoniecznie jest to jego ulubiony sport. Aktor preferuje inne dyscypliny, jak chociażby tenis. "Szczerze? Niekoniecznie, bo lubię inne sporty tak naprawdę. Oczywiście lubię, jak Polacy wygrywają, ale nie lubię sportów hałaśliwych, głośnych, gdzie dużo rzeczy się dzieje biznesowych, gdzie te pieniądze odgrywają olbrzymią rolę. Jest dużo rzeczny, które mi w sporcie nie pasują. Ja bym to porównał z tenisem. Żeby zostać dobrym zawodnikiem w tenisie, to trzeba masę pieniędzy zainwestować od siebie, włożyć masę pracy i po jakimś czasie człowiek dochodzi [do sukcesu - przyp. red.] jak mu się uda" - wyznał. Strasburger krytykuje komercjalizację piłki nożnej: "Nie do przyjęcia!" W rozmowie z Pudelkiem stwierdził, że nie rozumie, dlaczego sport stał się tak ściśle związany z pieniędzmi i biznesem. "W piłce nożnej młodzi ludzie, którzy zaczynają swoją przygodę ze sportem, od razu chcą zarabiać dużo pieniędzy. Co jest dla mnie nie do przyjęcia, bo sport w ogóle nie powinien się łączyć z biznesem, zarobkami. Sport jest ważną rzeczą, kształtującą nasz charakter, emocje, życie, zdrowie, można wymieniać godzinami. Więc jeżeli podchodzimy do tego komercyjnie, to to mi nie pasuje. Piłka się w tym mieści" - wyznał Stasburger. Aktorowi też nie podoba się głównie sposób, w jaki piłarze epatują swoim bogactwem. Aktor dodał, że w jego czasach sport był bardziej czysty i bezkompromisowy. Zawodnicy grali dla miłości do gry i dumy ze swojego klubu, a nie dla kontraktów reklamowych i milionowych premii. "Ciągle słyszymy ile kto zarobił, jakim jeździ samochodem, jaki dom kupił. To jest takie coś niefajne w tym. Wolę sporty indywidualne, mówiąc o samej specyfice, sport drużynowy gdzie ciągle ktoś może na kogoś zwalać, bo mi nie podał, a jakby mi podał, to bym strzelił. Reasumując - oglądam mecze Polaków (...) ale to nie jest moja bajka" - dodał w wywiadzie. Czy piłkarze powinni tyle zarabiać? Karol Strasburger reaguje Karol Strasburger podzielił się też ważnym spostrzeżeniem z czasów jednego odcinka "Familiady". W programie TVP akurat gościli piłkarze polskiej kadry narodowej. Prowadzący chciał sprawdzić, czy piłkarze faktycznie kochają swoją pracę. Jak się okazało... niekoniecznie. "Wydaje mi się, że ci, którzy odnoszą sukcesy - takie prawdziwe, rangi światowej - to oprócz tego, że myślą o kasie, to muszą jednak to kochać. Miałem kiedyś piłkarzy w Familiadzie i zadałem jednemu z piłkarzy kadry narodowej takie pytanie: "Czy lubi grać w piłkę nożną?". Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Były to odpowiedzi wymijające. Wyglądało na to, że ma z tym problem. Idzie na trening, ale jakby z przymusu, że nie jest to jego radość i przyjemność, tylko ciężka praca i nic więcej. Pomyślałem sobie, że ktoś kto nie ma takiej cechy, że robi to z pasją, że kocha ten sport, że to całe jego życie to sukcesu wielkich odnieść niestety nie może. Wypowiedź Strasburgera spotkała się z mieszanym odbiorem w mediach społecznościowych. Niektórzy internauci zgadzają się z jego opinią, argumentując, że komercjalizacja niszczy ducha sportu. Inni natomiast uważają, że wysokie zarobki są naturalną konsekwencją sukcesów sportowych i nie ma w tym nic złego.