W przeciwieństwie do innych zespołów, przed mistrzostwami Europy trener reprezentacji Polski Nikola Grbić miał twardy orzech do zgryzienia, bowiem musiał wybierać spośród wielu dobrze prezentujących się graczy. Tym samym w pierwszym składzie zabrakło miejsca dla Kamila Semeniuka. W ostatnich dniach wchodził na boisko przeważnie jako rezerwowy. "To jest decyzja sztabu szkoleniowego i trenera, jak podchodzi do spotkania i kto gra. Czasami teoretycznie podstawowi gracze nie wychodzą, a są później przydatni w takich momentach, jak właśnie Wilfredo Leon. Wszedł z kwadratu i od razu zaserwował asa. To jest najważniejsze, by każdy z nas był gotowy, nawet jeśli nie ma go podstawowym składzie, aby czekał na sygnał" - mówił po meczu z Belgią w 1/8 finału. Choć Semen nie odgrywał w każdym spotkaniu pierwszoplanowej roli, nie ma żalu do Serba, że ten nie zawsze dawał mu szansę gry. Łukasz Kaczmarek wygadał się ws. świętowania. To działo się po finale ME Kamil Semeniuk szczery do bólu po ME. Padły piękne słowa o drużynie Nasz przyjmujący podczas finałowego spotkania "Biało-Czerwonych" z Włochami żywiołowo wspierał kolegów w kwadracie. W pewnym momencie kamery nagrały, ja Semeniuk wraz z Bartoszem Kurkiem i Karolem Kłosem naśladują zagrywkę Wilfredo Leona. "Na boisku zawodnicy też to odczuwają, a po meczu rozmawialiśmy o tym, że chłopaki to słyszeli, co my tam wyrabialiśmy. Świetnie się to oglądało. Pomagaliśmy im tak, jak tylko mogliśmy, kibicowaliśmy jak za juniorskich czasów. Myślę, że nas też było całkiem dobrze słychać i oni to doceniają, że cała drużyna współpracuje, wspiera się, bo każdy wie, jaką rolę pełni w tym zespole i myślę, że każdy z nas miał swój udział w tym złotym medalu" - podkreślił sportowiec, cytowany przez portal "siatka.org". Podopieczni Nikoli Grbicia po tym wielkim sukcesie we Włoszech, nie mają teraz zbyt dużo wolnego czasu, bowiem pod koniec września rozpoczyna się turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich 2024. - Wracamy zaraz do pracy, bo jeszcze przed nami jedne, ważne rozgrywki - dodał "Semen". A jednak to prawda o Wilfredo Leonie. Łukasz Kaczmarek potwierdza. "Mimo bólu walczyłeś w finale"