Iga Świątek jest jedną z faworytek do wygrania tegorocznej edycji Wimbledonu. Polce do tej pory co prawda średnio szło na kortach trawiastych w Wielkiej Brytanii podczas seniorskich imprez, jednak warto przypomnieć, że to właśnie tu sześć lat temu obecna liderka światowego rankingu zdobyła swoje pierwsze i ostatnie juniorskie trofeum wielkoszlemowe w grze pojedynczej. Zmagania w ramach 137. odsłony wielkoszlemowej imprezy na kortach Wimbledonu Iga Świątek rozpoczęła od pojedynku z Amerykanką Sofią Kenin. Triumfatorka Australian Open 2020, choć starała się z całych sił, nie była w stanie pokonać 23-letniej Polki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się triumfem rozstawionej z numerem pierwszym zawodniczki 6:3, 6:4. W drugiej rundzie na drodze naszej reprezentantki stanęła Petra Martić. I w tym przypadku polska gwiazda nie dała szans rywalce i w dwóch setach pokonała Chorwatkę 6:4, 6:3, zapewniając sobie awans do kolejnego etapu rywalizacji. Iga Świątek gra w otwarte karty. Wprost o pieniądzach i ciężkiej sytuacji. "To było rozczarowujące" Julia Putincewa zachwyca w mediach społecznościowych. Obsypują ją komplementami W sobotę 6 lipca Iga Świątek zmierzy się w trzeciej rundzie z Julią Putincewą. Kolejna rywalka liderki światowego rankingu nie jest postacią anonimową dla fanów tenisa. Reprezentująca barwy Kazachstanu zawodniczka aktywnie działa bowiem w mediach społecznościowych, gdzie dzieli się nowinkami z życia prywatnego i zawodowego z kibicami. Julia Putincewa regularnie publikuje na swoim profilu na Instagramie filmiki i zdjęcia z tenisowych kortów. 29-latka nie ogranicza się jednak do wpisów jedynie o tematyce sportowej. Chętnie chwali się ona bowiem także fotkami w stylizacjach podkreślających jej atuty. Nic więc dziwnego, że profil tenisistki obserwuje 110 tys. użytkowników, a pod jej wpisami fani zostawiają tysiące komplementów. Mecz Igi Świątek z Julią Putincewą zaplanowano na sobotę 6 lipca. Przebieg tego spotkania śledzić będzie można w relacji "na żywo" na stronie Interii Sport. Spięcie na Wimbledonie. Gwiazdor tylko czekał do końca meczu, a potem już się nie hamował