Za rok startują IO we Francji, a temat rosyjskich i białoruskich sportowców wciąż spędza ekspertom sen z powiek. Sprawa rzekomego przywrócenia do rywalizacji zawodników wrogich państw budzi wiele dyskusji. Ostatnio w tej kwestii swoje zdanie wyraziła Otylia Jędrzejczak. Emerytowana zawodniczka na antenie "Polsat News" przyznała, że trudno uciec od polityki w sporcie, zwłaszcza w obecnych czasach. Jej zdaniem, sportowcy, którzy nie popierają działań Władimira Putina, powinni mieć możliwość startowania na IO. Warunkiem ich dopuszczenia byłaby specjalna deklaracja, którą musieliby podpisać. "Sport ma przede wszystkim uczyć determinacji i szacunku do drugiego człowieka. Jak można zauważyć, od zeszłego roku nic się nie zmieniło. Jest wojna i nadal giną sportowcy, a także ich rodziny- wyznała utytułowana pływaczka. Jej wypowiedź nie została jednak pozytywnie odebrana. Polkę skrytykował w mediach między innymi jej były trener, Paweł Słomiński, który przyznał, że był zaskoczony tym, co usłyszał z ust 39-latki. Mocnych słów w kierunku Jędrzejczak nie żałowała również Kinga Rusin. Prezenterka telewizyjna aktywnie udziela się w sieci. Niedawno grzmiała w sprawie finałowego turnieju Monte Carlo Masters, na którym to pojawił się rosyjski tenisista, Andriej Rublow, który deklarował, że nie popiera inwazji Władimira Putina. Dziennikarka zamieściła wymowny wpis, odnosząc się do rosyjskich sportowców. Teraz ponownie przywołała ten temat, komentując słowa mistrzyni olimpijskiej z Aten. Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał się do problemów psychicznych Kinga Rusin atakuje Otylię Jędrzejczak. Związek Pływacki odpowiedział na zaczepkę Prezenterka w swoim najnowszym wpisie na Instagramie wypunktowała byłą pływaczkę, tłumacząc, że żaden zawodnik pochodzący z Rosji nie powinien dostawać w sporcie taryfy ulgowej, nawet jeśli nie popiera wojny. "Otylia Jędrzejczak (i pewnie nie tylko ona) uważa, że należy dopuścić rosyjskich sportowców do międzynarodowych zawodów, o ile podpiszą deklarację, że są 'przeciwko wojnie'. 'No war' to piękne i jednocześnie niewiele mówiące hasło, pod którym każdy bez wyjątku (z Putinem, 'orędownikiem pokoju', na czele) chętnie się podpisze. A co w przypadku konkurencji, w ktorych zabraknie ukraińskich sportowców, bo zginęli z rąk ruskich zbrodniarzy broniąc swojej ojczyzny. Czy ta deklaracja wystarczy czy powinniśmy ją wtedy rozszerzyć o kondolencje dla rodzin ofiar...?!!"- denerwowała się Rusin. Jej dosadna wypowiedź błyskawicznie trafiła do Jędrzejczak, która za pośrednictwem swojego biura prasowego odpowiedziała kobiecie, tłumacząc, że ta źle zinterpretowała jej słowa. "Proszę zwrócić uwagę również na kolejną wypowiedź prezes Otylii Jędrzejczak, w której podkreśliła, iż zarząd Europejskiej Federacji Pływackiej, którego prezes Jędrzejczak jest członkiem, jest przeciwny dopuszczeniu do startów Rosjan i Białorusinów. W Europie walczymy o to, by nie było tej możliwości"- napisano. Na koniec poproszono Kingę Rusin, by ta przeczytała jeszcze raz to, co napisała w mediach i poprawiła swój wpis. Fatalna wiadomość dla Rosjan. "Car basenu" ogłasza. Bolesny cios