Aleksandr Szmurnow jeszcze do niedawna pracował w jednej z najpopularniejszych stacji sportowych w Rosji "Match TV". Komentował tam najważniejsze wydarzenia ze świata sportu, w tym turnieje tenisowe i imprezy piłkarskie. Plany na przyszłość znanego dziennikarza uległy zmianie, gdy Władimir Putin podjął decyzję o ataku na Ukrainę. Szmurnow nie mógł już dłużej tolerować posunięć agresora - wyjechał z Rosji i powiedział wprost, że nie zamierza wrócić do ojczyzny, dopóki Putin będzie przy władzy. Kliczko reaguje na ruch władz. "IBA robi z siebie głupka przed całym światem" Znany dziennikarz mówi wprost. "W moich oczach rosyjski sport umarł" W rozmowie z dziennikarzami "WP Sportowe Fakty" Rosjanin poruszył temat trwającej od ponad siedmiu miesięcy wojny. "Cieszę się, że Ukraina, z pomocą innych krajów, odnosi sukces i broni się. Fakt zatrzymania putinowskiej ofensywy bardzo mnie cieszy. Jak już wcześniej mówiłem: nie czuję z nim żadnej więzi, uważam nawet, że należymy do innych gatunków. Jestem homo sapiens, a nie homo putinus" - powiedział. Szmurnow nie krył swojego smutku wobec tego, jak wygląda obecnie rosyjski sport: "Według mnie cały tak zwany profesjonalny sport w Rosji należałoby 'zaorać' i zacząć od początku. Teraz postawiłbym jedynie na sport wśród dzieci, młodzieży. Tylko taki rodzaj aktywności powinien być wspierany. Bo młodości nie można obwiniać. Ale profesjonalizm w rosyjskim sporcie? To zawsze było oszustwo! Gazprom, Łukoil i inne wielkie firmy utrzymujące kluby i sportowców? Dla mnie to bez sensu. Sport profesjonalny powinien funkcjonować inaczej: zarabiać na siebie. Z biletów, marketingu, praw telewizyjnych. Ale w Rosji tak to nie działa. I przez to gałąź sportowa jest na swój sposób jak gałąź militarna. W razie potrzeby służy reżimowi. A ja tego nie akceptuję. W moich oczach rosyjski sport umarł, trzeba powrócić do korzeni, do młodych". Piotr Koźmiński z "WP Sportowe Fakty" zapytał Szmurnowa także o wydarzenia z ostatnich dni, a więc rozsiewany przez Putina i Miedwiediewa postrach użyciem bomby atomowej. Wcześniej w sieci pojawiły się pogłoski, według których prezydent Rosji miał powiadomić bliskich i przygotować ich do ewentualnej ewakuacji do bunkra atomowego. Na liście znalazła się m.in. Alina Kabajewa. Zdaniem Szmurnowa istnieje jednak małe prawdopodobieństwo, że Rosjanie zdecydują się na tak radykalne posunięcie. "To nie jedna osoba, a cały łańcuch, są różne poziomy bezpieczeństwa. Putin, generałowie, inne osoby. Nie jest w stu procentach jasne, jak to działa, ale według mojej wiedzy to może być grono 12 osób. Czyli jeden idiota, taki jak Putin, nie wystarczy. Oczywiście, u nas tych idiotów jest więcej, ale wątpię, aby cały ten 'łańcuch atomowy' powiedział 'tak'. I mam głęboką nadzieję, że w tej kwestii się nie mylę" - przyznał. Ta odpowiedź zaboli Rosjan i byłego ministra, który ich broni