Wojciech Szczęsny po wielu lat brylowania na arenach międzynarodowych mocno zaskoczył kibiców i dziennikarzy, gdy w sierpniu ubiegłego roku dość niespodziewanie ogłosił zakończenie kariery. Na sportowej emeryturze były golkiper polskiej reprezentacji nie wytrzymał jednak zbyt długo. Już kilka tygodni później w mediach pojawiły się pogłoski mówiące o tym, że emerytowany bramkarz zajmie miejsce kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena w szeregach FC Barcelona. Wkrótce potem Polak podpisał kontrakt z katalońskim klubem i przeprowadził się do Barcelony wraz z żoną i dziećmi. Oto pary ćwierćfinałowe Pucharu Króla. Na tę informację czekał Wojciech Szczęsny Rodzinny weekend u Szczęsnych. Aktywnie spędzali czas Marina Łuczenko-Szczęsna aktywnie działa w mediach społecznościowych, gdzie dzieli się z kibicami nowinkami z życia prywatnego i zawodowego. Artystka w ostatnich miesiącach chętnie relacjonowała w sieci życie swojej rodziny w Barcelonie. Teraz opublikowała kilka nagrań i pokazała, jak ona i jej bliscy spędzili miniony weekend. Jak na sportową rodzinę przystało, nie obyło się bez aktywności fizycznej - syn Szczęsnych Liam spróbował bowiem swoim sił na ściance wspinaczkowej, co dumna mama relacjonowała na Insta Stories. Następnie nadszedł czas na odrobinę kreatywności - Marina, Wojciech i Liam wybrali się do pracowni ceramicznej Tierra Ceramicas w Barcelonie, gdzie wykonali swoje własne kubki. Wojciech Szczęsny ma już za sobą kilka występów w barwach "Dumy Katalonii", które może zaliczyć do udanych. Odegrał on dużą rolę m.in. w półfinale Superpucharu Hiszpanii, w którym Barcelona pokonała Athletic Bilbao 2:1. Przyczynił się także do zwycięstwa swojej drużyny w tych rozgrywkach, gdy Katalończykom przyszło zmierzyć się z Realem Madryt. Niestety, występ Szczęsnego zakończył się wówczas w 56. minucie spotkania, kiedy to został ukarany czerwoną kartką. Mimo to to właśnie m.in. dzięki niemu "Królewscy" zdołali tego wieczoru zdobyć jedynie dwie bramki. Mecz zakończył się triumfem "Blaugrany" 5:2. Jakub Kosecki zapytany o Stękałę. Nie wytrzymał. "Niesamowite buractwo"