Robert Lewandowski każdą wolną chwilę poświęca dla swojej rodziny. Tym razem piłkarz postanowił zabrać swoją żonę i córeczki na Majorkę. Wyjazd na majówkę okazał się jednak łakomym kąskiem dla tamtejszych mediów, które skrupulatnie śledziły każdy jego krok na wyspie. Krótki urlop nie obył się bez zdjęć i relacji dla fanów. Fotografie trafiły zatem na profile w mediach społecznościowych gwiazdora futbolu. Zobacz skróty półfinałowych spotkań LM <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news-liga-mistrzow-zobacz-skroty-rewanzowych-spotkan-polfinalowyc,nId,5212454?utm_source=linkpf22&utm_medium=linkpf22&utm_campaign=linkpf22" target="_blank">Sprawdź teraz!</a> Lokalny "Diario Mallorca" przyłapał jednak "Lewego" nie tylko na rodzinnej sielance. Okazuje się bowiem, że z wakacji pozostała pewna niemiła pamiątka. Mandat za parkowanie Podczas obiadu w restauracji za szybą samochodu Lewandowski znalazł mandat. Okazało się, że zaparkował na płatnym miejscu postojowym, ale zapomniał wykupić bilet. To zresztą nie tylko jeden wątek, który zainteresował media. W hiszpańskich mediach można było w ostatnich dniach doszukać się informacji, że napastnik Bayernu przyjechał na wyspę celem zakupu luksusowej willi. Transakcja prawdopodobnie nie została jeszcze dokonana, ale piłkarz faktycznie ma zamiar kupić na wyspie nieruchomość. A