Jeszcze kilka miesięcy temu Polacy tonęli w zachwytach nad Robertem Karasiem. 34-letnia triathlonista wziął bowiem udział w wyścigu Brasil Ultra Tri na dystansie 10-krotnego Ironmana i jako pierwszy dotarł na metę, ustanawiając nowy rekord świata w czasem 164 godzin, 12 godzin i 2 sekund. Było to drugie podejście Karasia do tego typu zawodów. Wcześniej wystartował on bowiem w wyścigu Swiss Ultra na tym samym dystansie. Ostatecznie jednak wycofał się z rywalizacji na ostatnim etapie wyścigu, ponieważ lekarze obawiali się o jego życie. Robert Karaś podejrzany o doping. Rywal nie zamierzał milczeć Tym razem Polak dopiął swego, a polscy celebryci, dziennikarze i sportowcy zasypali go gratulacjami i słowami wsparcia. Teraz jednak na Karasia wylewa się fala hejtu po tym, jak okazało się, że nie przeszedł on testu antydopingowego, który wykonany został na krótko przed startem w zawodach w Brazylii. W organizmie 34-latka znaleziono bowiem śladowe ilości drostanolonu, a więc substancji należącej do grupy sterydów anaboliczno-androgennych. Bardzo często stosuje się ją w leczeniu raka piersi u kobiet, ponieważ silnie blokuje oddziaływanie receptorów estrogenowych. Strzał w stopę Roberta Karasia. Środowisko nie ma co do niego wątpliwości. "Kanciarz" Z początku Karaś zapewniał, że jest niewinny. "Oświadczam, że nigdy nie stosowałem żadnej formy dopingu. Przed startem w Brazylii sam zabiegałem u organizatorów o zapewnienie badań antydopingowych, ponieważ tylko w ten sposób mój wynik mógł zostać oficjalnie uznany za rekord świata" - przekonywał na swoim profilu na instagramie. W programie "Hejt Park" wyjawił jednak, że miał świadomość, że przyjmuje nielegalną substancję. Stwierdził, że miały mu one pomóc stanąć na nogi przed walką na gali Fame MMA. Osoba, która podała mu ten środek przekonywała jednak, że nie będzie on wykrywalny w organizmie po około 72 godzinach. Agnieszka Włodarczyk stanęła po stronie Roberta Karasia. Opublikowała wymowny wpis Po wyznaniu Roberta Karasia w sieci pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy. Głos w tej sprawie zabrał Adrian Kostera, który nie wymieniając nazwiska Karasia przyznał, że "każde wykrycie dopingu u kogokolwiek w historii dziejów sportu sprawia, że sport ogólnie traci na wiarygodności". Nieco mocniejszych słów użył kolarz torowy Krzysztof Maksel. Mężczyzna podał triathloniście numer do Antydopingowego Pogotowia Informacyjnego i dał mu do zrozumienia, że powinien tam dzwonić "za każdym razem, zanim wsadza do gęby jakąś tabletkę". Robert Karaś stracił fortunę, padło oskarżenie. Burza po wpisie i mocna riposta Fala hejtu, jaka wylała się w ostatnich godzinach na Roberta Karasia mocno poruszyła jego partnerkę, Agnieszkę Włodarczyk. Aktorka i piosenkarka opublikowała na Instagramie wpis, w którym wymownie skomentowała sytuację. W dalszej części wpisu Włodarczyk zwróciła uwagę na to, że choć jej ukochany publicznie przyznał się do błędu, nadal jest atakowany, jej zdaniem, nieadekwatnie do całej tej sytuacji. "Nie mówimy tu o wsiadaniu za kółko po pijaku... Mówimy o błędzie, lekkomyślności i naiwności. To nie jest zbrodnia. Wystarczy, że sam zainteresowany wyciągnął z tego naukę i poniesie konsekwencje adekwatne do sytuacji. Wystarczy, że sam się z tym źle czuje. Wróci do gry silniejszy i bogatszy o to doświadczenie. (...) I tak się zastanawiam, bo tym razem trafiło na mocnego zawodnika - co by było, gdyby sprawa dotyczyła dzieciaka, nastolatka czy kogoś, kto by tego nie dźwignął? Znamy takie przypadki. Dosyć hejtu" - podsumowała, dodając na końcu hasztag "Team Karaś". Podał Karasiowi doping, teraz zabrał głos. "Nie spodziewałem się"