Robert Karaś poznał w piątek ostateczną decyzję Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA). Polski ultratriathlonista został ukarany zawieszeniem aż na osiem lat w związku z wpadką antydopingową, do jakiej doszło po zawodach Florida ANVIL Ultra Triathlon. NA tym fatalne wieści się nie kończą. Zacznie ona obowiązywać dopiero za kilka miesięcy, gdy zakończy się kara nałożona na 36-latka przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Ultra Triathlonu (IUTA). Wydaje się, że te drakońskie sankcje oznaczają zakończenie tej działalności Karasia, który nie zarzucił jednak uprawiania sportu. Karaś w poważnych tarapatach. Kara od Amerykanów jest drakońska Z komunikatu możemy się dowiedzieć, że Polak był przesłuchiwany 20 grudnia 2024 roku. Po złożeniu zeznań USADA podjęła decyzję o nałożeniu kary. Jest ona wynikiem recydywy - Karaś złamał przepisy antydopingowe po raz drugi w ciągu dziesięciu lat. Warto dodać, że to nie koniec złych wieści dla ultratriathlonisty. Kara od Amerykanów wejdzie bowiem w życie dopiero po tym, jak zakończy się zawieszenie od IUTA, czyli 30 maja 2025 roku. Ponadto Karaś utracił wszystkie nagrody, medale oraz wyniki, które zanotował od dnia, gdy wykryto u niego zakazane środki (20 lutego 2024 roku). Głos w sprawie decyzji Amerykanów tego samego dnia zabrał dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), Michał Rynkowski. Nie miał niestety dobrych wieści dla 36-latka, ani kibiców. - Amerykańska Agencja Antydopingowa uznała, że będzie czynić zarzut wykrycia tylko jednej substancji zabronionej. My, jako Polacy, wskazywaliśmy w toku postępowania, że nie zgadzamy się z tym rozwiązaniem. Natomiast finalnie i tak można powiedzieć, że kara byłaby taka sama. Niezależnie od rozpatrywania sprawy w kontekście jednej czy dwóch substancji - stwierdził. Amerykanie ogłaszają, Karaś przemówił. Zapowiedział odwołanie Niedługo po tym, jak media obiegła wiadomość o zawieszeniu, przemówić wreszcie postanowił sam zainteresowany. Za pośrednictwem mediów społecznościowych wytłumaczył, jak sprawa wygląda z jego perspektywy. Zapowiedział przy tym odwołanie od wyroku. Szok, co piszą o Idze Świątek. Grzmią o "oszustwie" na Australian Open. Ależ się pomylili - Przez pół roku chciałem zakończyć tę sprawę. Zaproponowali termin procesu dwa dni przed moim startem, więc zaproponowałem jego zmianę. Niestety byli nieugięci. Miał on się odbyć 20 grudnia, czyli wtedy, gdy biegłem maraton. Z góry nie chcieli, abym w nim uczestniczył - dodał 36-latek. Dyrektor POLADA podkreślał, że decyzja nie jest prawomocna, a Karaś może się od niej odwoływać. Niewykluczone zatem, że dojdzie jeszcze do zwrotu akcji i zmiany werdyktu.