Z początkiem stycznia jasnym stało się, że umowa Rafała Patyry z TVP nie została przedłużona. Dziennikarz, który na antenie publicznego nadawcy przez prawie 20 lat pracy obsługiwał wiele sportowych wydarzeń, w tym piłkarskie mistrzostwa świata i Europy, spotkania Ligi Mistrzów oraz pojedynki reprezentacji Polski, oficjalnie pożegnał się ze stacją. "Czas odpinać mikrofony! Po siedmioletniej jeździe Teleexpressem pociąg nagle wyhamował. Może to dobry moment na przesiadkę? Czyżby czas na kolej naprawdę dużych prędkości?" - napisał w mediach społecznościowych. Dziennikarz nie pozostawał jednak bezrobotny zbyt długo. Jak ogłoszono, poszedł w ślady niektórych koleżanek i kolegów z redakcji. Związał się z Telewizją Republika, a na antenie zadebiutował 1 lutego. Były prowadzący "Teleexpressu" prowadzi w nowym miejscu "Express Republiki", program emitowany codziennie o 16.55. "TVP to matka, która podupadła na zdrowiu" W rozmowie z portalem "Press" Patyra bardzo jasno odniósł się do zmian w TVP. Użył przy tym bardzo obrazowego porównania, określając Telewizję Publiczną jako... matkę. Dodał jednak, że rozstanie przebiegło w sposób bardzo pokojowy. "Układ po nielegalnym przejęciu telewizji przez "silnych ludzi" był klarowny - ani oni nie chcieli mnie, ani ja ich. Mimo to nikt nie usłyszy ode mnie żadnego pomstowania na Telewizję Polską" - zapowiedział. Rafał Patyra wdzięczny Bogu za to, gdzie trafił Najwyraźniej zmiana wyszła mu na dobre. Zresztą pierwsza dane oglądalności potwierdzają, że format z Rafałem Patyrą jako prowadzącym przyjął się całkiem nieźle. Pierwsze wydanie "Expressu Republiki" oglądało średnio 544 tys. widzów.