Życiorys Roberta Kubicy jest pełen wspaniałych momentów, jak i tych gorszych. Wystarczy przypomnieć makabryczny wypadek w 2007 r. w Kanadzie, po którym Polak miał tylko skręconą kostkę. Sezon później na tym samym torze Gillesa Villeneuve'a wygrał swój jedyny w życiu wyścig Formuły 1. Nie nacieszył się jednak zbyt długo obecnością na gridzie królowej sportów motorowych, bo w 2011 roku walczył o życie po wypadku na trasie Ronde di Andora. - Miał pod górkę. Złamał nogę w tym wypadku. Po pół roku się zrosła, a później znów złamała. Takie historie mogą zdemolować psychikę. Dziś cieszę się, że jest gdzie jest. Jestem dumny, że jestem jego ojcem - mówił Artur Kubica w 2018 roku w programie "Czarno na białym" TVN24, cytowany przez sport.pl. Kilka miesięcy później "RK" zaimponował całemu światu, bo oficjalnie potwierdzono jego powrót do stawki Formuły 1 w roli kierowcy etatowego. Samochód Williamsa w sezonie 2019 nie mógł jednak konkurować z innymi zespołami. To był frustrujący okres dla Polaka, choć udało mu się wywalczyć jedyny punkt dla swojej stajni w pamiętnym deszczowym GP Niemiec na Hockenheim. W 2020 roku współpraca nie została kontynuowana, a Polak został już tylko zawodnikiem rezerwowym w Alfie Romeo. Wzlotów i upadków, często tych drugich nie z jego winy, w tej karierze znajdziemy mnóstwo. Michał Koterski jako Robert Kubica? "Byłby strzałem w dziesiątkę" Nic dziwnego, że z Kubicą kontaktowali się producenci filmowi. - Propozycji realizacji dokumentu o mnie i mojej karierze było sporo, ale nie doszliśmy nigdy do tego, kto miałby mnie zagrać - przyznał 38-latek w rozmowie z Mateuszem Ligęzą z Radia ZET. Dziennikarz dopytał Polaka, ile osób mówiło mu, że odpowiednią osobą w tej roli nie byłby Michał Koterski z uwagi na podobieństwo wizualne. W sezonie 2023 występuje w 11. odsłonie Długodystansowych Mistrzostw Świata (World Endurance Championship). W pierwszym wyścigu, liczącym 1000 mil na torze Sebring zajął wraz Ruiem Andrade i Louisem Deletrazem piąte miejsce.