Zalet, związanych z pojazdami elektrycznymi można wymienić wiele. Na pierwszym miejscu stawia się ekologię, lecz pamiętać należy również o rzeczach tak istotnych, jak bezpieczeństwo, a także przywileje, związane z używaniem tego rodzaju samochodu. Mimo to nie brakuje ich przeciwników, dla których najwazniejszym argumentem jest stosunkowo niski i "kapryśny" zasięg, a także problemy, związane z infrastrukturą. Wizja rozładowanej baterii gdzieś na pustkowiu, z dala od stacji ładowania potrafi skutecznie odstraszyć. Mimo to, już wkrótce Norwegowie wdrożą w życie plan tak śmiały, że na dłuższą metę niemal nieprawdopodobny. Kolarski zespół z tego kraju, Uno-X podczas rozpoczynającego się w sobotę Tour de France będzie korzystać w stu procentach z samochodów elektrycznych. To gigantyczne wyzwanie: wyścig nierzadko gościć będzie w odludnych regionach Francji, a urozmaicone profile etapów, nierzadko pełne podjazdów utrudniać będą z pewnością właściwe zarządzanie energią. Przełomowy plan Norwegów Włodarze zespołu przekonują jednak, że nie mają obaw. Rozwiązanie zostało już wstępnie przetestowane podczas "próby generalnej" - Criterium du Dauphine. Dodatkowo, sieć ładowania została ich zdaniem w ostatnich latach we Francji mocno rozbudowana, a z pomocą przyjdą też organizatorzy "Wielkiej Pętli". W miastach startowych etapów organizują bowiem oni "szybkie" stacje. Tour de France rozpocznie się 29 czerwca, a zakończy 21 lipca. Dwie ostatnie edycje wygrał Duńczyk, Jonas Vingegaard (Visma - Lease a Bike), który jednak tym razem stanie na starcie niepewny swojej formy wobec kontuzji, jakiej doznał wiosną.