Justyna Kowalczyk-Tekieli to postać doskonale znana fanom sportów zimowych. Polska biegaczka narciarska jest bowiem jedną z najbardziej utytułowanych sportsmenek w kraju, a na swoim koncie ma m.in. pięć medali olimpijskich, osiem medali mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, cztery Kryształowe Kule dla najlepszej zawodniczki Pucharu Świata w sezonie oraz cztery trofea za triumf w jednej z najbardziej prestiżowych imprez narciarskich - Tour de Ski. Po zakończeniu sportowej kariery w 2018 roku Justyna Kowalczyk-Tekieli w pełni skupiła się na życiu prywatnym i założyła rodzinę. W 2020 roku utytułowana biegaczka narciarska stanęła na ślubnym kobiercu z alpinistą Kacprem Tekielim. Para zaledwie rok później powitała na świecie potomka - syna Hugo. Chłopiec od razu stał się oczkiem w głowie rodziców. Oboje starali się od najmłodszych lat zarazić go miłością do aktywności fizycznej - regularnie zabierali bowiem swoją pociechę na górskie wycieczki. Były jednak wyprawy, na które Kacper Tekieli nie zabierał swojej małżonki i syna. Jedną z nich była wyprawa do Szwajcarii, podczas której 38-latek realizował swój plan zdobycia wszystkich czterotysięczników w Alpach. Ukochany Justyny Kowalczyk-Tekieli zdobył wówczas szczyt Jungfrau, jednak podczas schodzenia z tej góry zginął w lawinie. Było to 17 maja 2023 roku. Justyna Kowalczyk pokonana. Dawna mistrzyni nie dała jej szans Justyna Kowalczyk-Tekieli udostępniła w sieci zdjęcie ze zmarłym mężem. Dziś mija 10 miesięcy od jego śmierci Wdowa po alpiniście na swój sposób przeżywa żałobę. Obiecała ona bowiem swojemu zmarłemu ukochanemu, że będzie żyć pełnią życia i wraz z synkiem kontynuować wycieczki po górach na całym świecie. Zdjęciami i nagraniami z tych wypraw 41-latka regularnie chwali się do tej pory za pośrednictwem mediów społecznościowych. W niedzielny poranek na profilu byłej biegaczki narciarskiej na Instagramie pojawił się poruszający wpis. Opublikowała ona bowiem fotografię przedstawiającą ją wraz ze zmarłym mężem i przypomniała, że 17 marca mija dokładnie 10 miesięcy od śmierci jej ukochanego. PZN miał już dość. Radykalny ruch. Trener kadry zwolniony