W świecie sportu Izabella Łukomska-Pyżalska zaistniała jako prezes Warty Poznań (2011-2018), poza tym swego czasu otrzymała złotą odznakę klubu z Wielkopolski oraz srebrny medal Polskiego Komitetu Olimpijskiego "za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego". W 2012 roku poczyniła też zdecydowane kroki do zajęcia fotela w zarządzie Polskiego Związku Piłki Nożnej, lecz bez wymiernego efektu. W czerwcu była szefowa poznańskiego klubu przypomniała o sobie kibicom i nie tylko. Publicznie potwierdziła wielkie zmiany w jej życiu osobistym. "Potwierdzam, że rozwodzę się z moim mężem, Jakubem Pyżalskim. Postępowanie toczy się z mojej inicjatywy" - rozpoczęła wpis w mediach społecznościowych. Na jej oświadczenie zareagował syn (małżeństwo ma sześcioro dzieci), który w komentarzu przekonywał, że "tata nigdy nie użył przemocy wobec mamy ani żadnego członka rodziny". "Z mojej perspektywy to wygląda tak, że moja mama po prostu poznała innego mężczyznę, do którego lata do Dubaju i on jej doradza, aby zabrać tacie cały majątek" - pisał. Głos zabrał również Jakub Pyżalski, który wyjaśnił, że kochał żonę i nie chciałby mówić o niej źle. Zaznaczył, że nigdy nie użył przemocy wobec ukochanej i że wszystkie dzieci po wyprowadzce Izabelli zostały razem z nim. "Mieszkamy bez żony od kilku miesięcy i widzę, jak dzieci bardzo przeżywają to, co się dzieje" - tłumaczył "Faktowi". Teraz małżonkowie spotkali się w sądzie na rozprawie rozwodowej. Policja odnalazła auto Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej. Aresztowano cztery osoby Rozwód Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej i Jakuba Pyżalskiego. "Każde czekało w innej części korytarza" W sądzie obecna była dziennikarka "Faktu". Opisuje, co zobaczyła na miejscu. Jako pierwsza pod budynkiem miała pojawić się powódka, która "wyglądała na bardzo przejętą i przytłoczoną". W skromnym i eleganckim stroju miała nie przypominać siebie. Rozprawa miała zostać wywołana z kilkuminutowym opóźnieniem i rozpoczęła się bez obecności Jakuba Pyżalskiego. Ten spóźnił się chwilę, tłumacząc to obowiązkami rodzinnymi. Przewód był utajniony, więc nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się na sali. Według tabloidu jasnym jest jedynie, że małżonkowie nie osiągnęli porozumienia, a termin następnego spotkania sąd wyznaczył na 25 kwietnia. Zrelacjonowano również smutne sceny, jakie miały rozegrać się na korytarzu po wyjściu z sali. Niegdyś bliscy sobie ludzie - wedle opisu - unikali jakiegokolwiek kontaktu ze sobą. "Na korytarzu sądowym było widać, że para unika kontaktu, nawet wzrokowego. Każde z nich w otoczeniu własnych pełnomocników czekało w innej części korytarza. Po skończeniu rozprawy Izabella Łukomska-Pyżalska szybko opuściła budynek sądu" - nakreślono sytuację. Izabella Łukomska-Pyżalska apeluje do Zbigniewa Ziobry. Odsłania proceder