Po rozczarowujących wynikach "Biało-Czerwonych" na mundialu było pewne, że PZPN nie przedłuży umowy z Czesławem Michniewiczem. Równo 1 stycznia wygasł jego kontrakt. Jednym z powodów odejścia 52-latka była tzw. afera premiowa, które wywołała wiele emocji w kraju. Piłkarze mieli otrzymać od rządu premie za wyjście z grupy na mundialu. Kibice nie kryli obudzenia tym faktem. "Wierzę w was, będziecie na pewno dawali z siebie wszystko. A my tu z panem trenerem zapewnimy, żeby jak się uda, to żeby była naprawdę bardzo dobra nagroda"- mówił premier Mateusz Morawiecki przed rozpoczęciem turnieju w Dosze. Wybuchł ogromny skandal. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezary Kulesza zdecydował się podjąć stosowne kroki wobec Michniewicza. Były trener na początku roku został zauważony w jednym z salonów BMW. Przeznaczył część swoich oszczędności na kupno nowego auta. Kwota może zaskoczyć. Fernando Santos dostał telefon z PZPN-u. Zdradził, o kim najpierw pomyślał Nowy samochód Michniewicza robi wrażenie. Za ten model trzeba sporo zapłacić Jako szkoleniowiec reprezentacji Polski, 52-latek zarabiał ok. 200 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Przez rok na jego konto wpłynęło aż 2 mln złotych. Mógł sobie zatem pozwolić na kosztowny wydatek. Nowe auto Michniewicza to Land Rover Discovery Sport. "To wszechstronny suv premium. Posiada napęd hybrydowy typu plug-in. Zdaniem producenta ogromnym atutem samochodu jest przede wszystkim jego wszechstronność i wygoda. "Taki samochód sprawia, że życie staje się prostsze i przyjemniejsze" - możemy przeczytać na oficjalnej stronie internetowej Land Rovera. Jak się okazuje, były trener może znów wrócić na ławkę. Syn Michniewicza opublikował ostatnio tajemniczą wiadomość na Twitterze. "U taty coś się dzieje" - napisał. Zaskakujące kulisy transferu Kiwiora. "Lewandowski dał zielone światło"