Ojciec miał inny plan dla Marciniaka. Jedna decyzja wszystko zmieniła, był wtedy nastolatkiem
W ostatnich dniach znów panuje spore poruszenie wokół Szymona Marciniaka. To efekt podjętej decyzji przez arbitra podczas jednego ze spotkań PKO BP Ekstraklasy. Mocno pokrzywdzeni czuli się kibice Górnika Zabrze, potem rozjemca tłumaczył się przed kamerami. Kontrowersje nie zmieniają jednak faktu, że mowa o wybitnym międzynarodowym arbitrze. A wcale tak nie musiało być. Płocczanin mógł wybrać zupełnie inną drogę. Jako nastolatek dokonał ważnego wyboru.

Szymona Marciniaka kojarzą kibice piłkarscy na całym świecie. Polak sędziował między innymi finał mundialu czy Ligi Mistrzów. U nas w kraju także dostaje mnóstwo spotkań do prowadzenia. Niestety ostatnie zakończyło się sporym zamieszaniem. Powód? Rzut karny podyktowany w starciu Korony Kielce z Górnikiem Zabrze. Zdaniem wielu ekspertów była to błędna decyzja. 44-latek znalazł się pod sporą presją. I aż dwukrotnie się tłumaczył, najpierw przed kamerami Canal+ Sport, a następnie w Kanale Sportowym.
"Wchodzimy w świat PlayStation (...). W polu karnym, też dzięki komentatorom i ekspertom, co dotknięcie jest rzut karny, to będziemy mieli takie karne jak dzisiaj. Będzie PlayStation. Ale takie są oczekiwania. Slow motion pokazuje, co pokazuje i niestety potem wszyscy pokazują tylko jakieś jedno dotknięcie przeciwnika i zawodnicy się kładą" - przyznał. To nie pierwsza szeroko komentowana decyzja 44-latka. Ta najważniejsza zapadła jednak w momencie, gdy wchodził dopiero w dorosły świat.
Okazuje się, że Szymon Marciniak był dobrze zapowiadającym się kolarzem. W szkolnych czasach jego łupem padło nawet kilka wyścigów, a trenerzy cenili umiejętności początkującego sportowca. Imponował im ponadto hartem ducha. "Jako 12-latek potrafiłem jeździć po 120-150 km dziennie. Upał, deszcz czy mróz, nie miało to znaczenia. Po kilku godzinach na rowerze przy minusowych temperaturach człowiek czuł fizyczny ból, często nie mógł wyjąć stopy z buta" - przyznał podczas jednego ze spotkań z kibicami (cytat za: sport.fakt.pl).
Marciniak musiał zrezygnować z kolarstwa. Wtedy zaczęła się droga na sędziowski szczyt
Kolarska kariera została jednak przerwana w wieku 15 lat. To właśnie wtedy Szymon Marciniak zdecydował o dalszej przyszłości, porzucając dwa kółka na rzecz futbolu. "Bardziej kochał piłkę nożną. To była czysta miłość, piłkę potrafił kopać nawet po katorżniczych treningach na rowerze" - czytamy na łamach "eurosport.tvn24.pl". Na inny scenariusz po cichu liczył ojciec.
Decyzja syna za bardzo mu się nie spodobała. Wolał dla niego kolarstwo, ale co zrobić
Z perspektywy czasu 44-latek nie ma czego żałować. Co prawda nie został piłkarską gwiazdą, ale za to jest obecnie jednym z czołowych arbitrów globu. Niebawem poprowadzi choćby kolejny w sędziowskiej karierze mecz Ligi Mistrzów. Polak wyleci do Anglii na spotkanie Newcastle United - Benfica. I oby tym razem obyło się bez kontrowersji.













