Karol Kłos i Aleksandra Dudzicka poznali się w czasach nastoletnich, a w 2017 roku zdecydowali się na formalizację swojego związku, stanęli na ślubnym kobiercu i powiedzieli sobie sakramentalne "tak". Ukochana polskiego siatkarza wspierała go w ważnych momentach - regularnie pojawiała się na meczach z jego udziałem, a jeszcze w czerwcu kibicowała "Biało-Czerwonym" w Lidze Narodów. Niestety, nic co piękne nie trwa wiecznie. W lipcu Aleksandra przestała obserwować Karola w mediach społecznościowych, z jej biogramu na Instagramie zniknęło nazwisko "Kłos", a z profilu usunięte zostały wszystkie wspólne zdjęcia z siatkarzem. Wkrótce potem reprezentant Polski potwierdził to, czego obawiali się kibice. "(...) Prosiłbym o uszanowanie mojej żony, która jest bardzo dobrym człowiekiem i z którą spędziłem ostatnie 16,5 roku mojego życia. Wystarczająco ją skrzywdziłem. Wystarczająco dużo już wycierpiała. Nie zasługuje ani na to, co zrobiłem, ani na durne komentarze i opinie. Prosiłbym bardzo o uszanowanie jej i jej prywatności" - przekazał wówczas na Insta Story. Teraz o rozpadzie małżeństwa zdecydowała się opowiedzieć Aleksandra Dudzicka. Niepokojące doniesienia z domu Wrony i Zborowskiej, aktorka ujawnia. "Przepłakałam ostatnie dni" Aleksandra Dudzicka otwiera się na temat rozpadu małżeństwa z Karolem Kłosem Była już WAG reprezentacji Polski w niedzielę zorganizowała sesję Q&A, podczas której odpowiadała na pytania internautów. Jeden z nich chciał wiedzieć, jak wygląda obecnie samopoczucie kobiety po rozstaniu z siatkarzem. "Ostatnio naprawdę dobrze! Zaczęło się poprawiać w sumie od momentu, kiedy wróciłam tutaj (na social media - przyp. red.), a teraz już zaczynam w końcu czuć się normalnie" - przekazała. Zakończenie związku małżeńskiego z siatkarzem mocno odbiło się na zdrowiu kobiety. Jak sama przyznała, przez stres mocno straciła na wadze. "Przez stres schudłam w miesiąc 8 kg, w najgorszym momencie ważyłam 54 kg, a mam 178 cm wzrostu. Teraz już udało mi się trochę przytyć, bo chcę wrócić do zdrowej wagi. Tak że niestety nie mam recepty na "super figurę", moi drodzy. Nie polecam mojego sposobu na schudnięcie" - wytłumaczyła. "Wszyscy mówili mi od początku, że podziwiają mnie za siłę i za to, że jestem taka dzielna. Ale ja w środku wcale nie czułam się dzielna ani silna. I to jest okej. Jestem dowodem na to, że możecie się czuć najgorzej na świecie i nadal wrócić. Nie mam dla was cudownej recepty, ale jeżeli jesteście w podobnej sytuacji, jak ja, to mogę dać wam chociaż trochę nadziei. Bo to minie. Nawet jeżeli wydaje się wam, że już zawsze będzie tak strasznie i źle, to minie. I uwierzcie mi, że wyjdziecie z tego silniejsi" - podsumowała Dudzicka, dodając jeszcze, że w najgorszym czasie ogromnym wsparciem byli dla niej bliscy. Doniesienia o romansie z Kaczorowską nie ustawały. Nie wytrzymał i wyznał prawdę