Ile osób, tyle wersji. Los milczącego jak grób Przemysława Babiarza jest aktualną osią sporu na linii zwolennicy i przeciwnicy rządu, choć widać, że powoli do głosu dochodzą też coraz śmielej przedstawiciele neutralni, jak choćby część sportowców. TVP ma coraz większy problem. Na ten podpis Babiarz liczył najmocniej. Media już wiedzą. "Odmówił" Przemysław Babiarz niesłusznie zawieszony? Jak się okazało, zawieszenie Babiarza mogło być nawet niezgodne z prawem. Nad sprawą komentatora pochylają się już nie tylko politycy, ale również prawni eksperci, którzy sprawdzają podstawy, na jakich doszło do obecnej sytuacji. W przypadku umowy o pracę, TVP jest zobowiązana do przestrzegania artykułu 18(3a) kodeksu pracy, który mówi o równym traktowaniu pracowników i przeciwdziałaniu dyskryminacji, m.in. za poglądy polityczne. Gdyby komentator był zamiast tego zatrudniony na kontrakcie, firma zatrudniająca jest zobowiązana do przestrzegania podobnego zestawu przepisów unijnych w zakresie równego traktowania. Według Gładoch, ze względu na te przesłanki Babiarz nie mógł zostać zawieszony według prawa - byłaby to dyskryminacja na tle światopoglądowym. Przez swoje działanie telewizja publiczna mogła wpaść w spore kłopoty. Przemysław Babiarz może starać się o odszkodowanie Igrzyska olimpijskie to dla dziennikarzy sportowych jeden z najważniejszych momentów, do których często przygotowują się oni przez lata. Przemysław Babiarz również czekał na kolejną możliwość skomentowania rywalizacji olimpijskiej. Tymczasem nie będzie miał takiej możliwości, dopóki TVP nie postanowi inaczej. Redakcja TVP Sport broni Przemysława Babiarza. Szkolnikowski nie mógł się powstrzymać, wbija szpilę Kwiatkowskiemu Według przepisów, które przytoczyła dr hab. Monika Gładoch, Przemysław Babiarz może teraz starać się o odszkodowanie. Ze względu na złamanie zasady równego traktowania, TVP może być zobowiązana wypłacić mu co najmniej tyle, ile wynosi minimalne wynagrodzenie za pracę (w tej chwili jest to ok. 4,3 tys. zł). Kwota nie wydaje się duża, ale już sama sprawa mocno odbiłaby się na wizerunku telewizji polskiej. Już teraz na Woronicza nie dzieje się dobrze.