Narzeczona Szpilki obawia się o jego zdrowie. Teraz mogą tylko czekać. "Tego jeszcze nie wiemy"
- Wszystkie nokauty zapadły mi w pamięci. To jest moment, w którym zastanawiasz się, czy wstanie, czy nie. I czy będą z tego jakieś dalsze konsekwencje zdrowotne. Teraz tego nie wiemy, zobaczymy za parę lat. Bo jednak te ciosy się odkładają w głowie. Mamy przykład Andrzeja Gołoty, który nie jest starszym facetem, a widać po nim te odłożone ciosy - mówi Interii Kamila Wybrańczyk, narzeczona Artura Szpilki, przy okazji filmu opowiadającym o życiu pięściarza.

Piotr Jawor: Stresowałaś się przed premierą filmu o Arturze?
Kamila Wybrańczyk: - Nie, to bardziej ekscytacja niż stres. Stres to jest przed walkami, a teraz bardziej czuję dumę. Być na dużym ekranie, to jest coś. Nawet Robert Lewandowski nie był w kinie wyświetlany (śmiech) [film "Lewandowski - Nieznany" dostępny jest tylko w formie VOD].
Jak zareagowałaś, gdy pojawiła się propozycja nakręcania tego filmu?
- Pomyślałam, że to super pomysł. To kawał historii, Artur naprawdę ma o czym opowiadać. To dokument, który trwa prawie dwie godziny, a skracano go z trzech. Tam było tyle materiału, że musieli to ciąć. Jeśli ktoś myśli, że tam będzie tylko o jego porażkach i walkach ringowych, to się bardzo myli. To fajna historia dla wielu ludzi, w szczególności młodych.
Jeśli ktoś myśli, że film będzie tylko o porażkach i walkach ringowych, to się bardzo myli
Był moment, w którym miałaś już dość ekipy filmowej, która grzebała w waszym życiu?
- Nie, dużo rzeczy, które ciągną się za Arturem, były już wspominane w wywiadach, ale tutaj będą bardziej rozbudowane. To zostanie na zawsze, będzie fajna pamiątka.
W zwiastunie filmu mówisz, że Artur to człowiek, który zawsze wzbudza emocje. To mu w życiu bardziej pomagało czy przeszkadzało?
- Przeszkadzało, bo jest nadpobudliwy. Każda rzecz, która wyprowadza go z równowagi, nie jest dla niego dobra, zwłaszcza przed walką.

Wtedy pojawiasz się Ty i koisz jego nerwy?
- Nie, ja jeszcze bardziej go wkurzam (śmiech). Sam musi sobie z tym radzić.
Gdy Artur się wkurza, to lepiej wyjść z pokoju, czy jednak z nim posiedzieć i pogadać?
- Zdecydowanie lepiej wyjść.
Wspominałaś, że najbardziej stresujesz się przez walkami Artura. Która kosztowała Cię najwięcej nerwów?
- Chyba ta z Wilderem, o mistrzostwo świata. To walka, która zapada w pamięć. Szczególnie, że zakończona w ten sposób [Szpilka został znokautowany w dziewiątej rundzie]. Nie tylko martwiłam się o niego, ale też o jego zdrowie. Zresztą wszystkie nokauty zapadły mi w pamięci. To jest moment, w którym zastanawiasz się, czy wstanie, czy nie. I czy będą z tego jakieś dalsze konsekwencje zdrowotne. Teraz tego nie wiemy, zobaczymy za parę lat. Bo jednak te ciosy się odkładają w głowie. Mamy przykład Andrzeja Gołoty, który nie jest starszym facetem, a widać po nim te odłożone ciosy. Mam nadzieję, że w przypadku Artura tak jednak nie będzie.
Film dokumentalny "Szpilka" wchodzi do kin 24 października.
Rozmawiał Piotr Jawor












