Mariusz Pudzianowski jest postacią, której raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Najpierw przez wiele lat z dumą reprezentować on nasz kraj w zawodach strongmanów, odnosząc przy tym sukcesy, o których wielu jego "kolegów po fachu" może jedynie pomarzyć. Ostatecznie jednak pochodzący z Białej Rawskiej gwiazdor zdecydował się zmienić nieco swoją ścieżkę kariery zawodowej i spróbować swoich sił jako zawodnik MMA. Największe sukcesy do tej pory odnosił on w federacji KSW, w której zaliczył już 26 występów. Nie ma co dłużej milczeć. Dosadny komentarz o Pudzianowskim. "Taką dostali propozycję" Mariuszowi Pudzianowskiemu puściły nerwy. "Ja chyba nie wymagam, by ktoś mówił po chińsku" Niewielu fanów "Pudziana" zdaje sobie sprawę, że sport to nie jedyne jego zajęcie. Od dłuższego czasu spełnia się od bowiem w roli biznesmena i prowadzi firmę transportową. Nawet w tej branży zdarzają się jednak sytuacje, w których trudno jest utrzymać nerwy na wodzy. Gwiazdor KSW zamieścił w mediach społecznościowych wymowne nagranie, w którym opowiedział o problemach, jakie miał jego pracownik. Do sytuacji doszło po załadunku w Słowacji. Kierowca co prawda zmieścił się w limicie obciążenia, jednak przeładowana była... tylna ośka ciągnąca. Funkcjonariusze policji nie mogli przymknąć oko na takie niedopatrzenie i po przejeździe zaledwie kilometra zatrzymali pracownika Mariusza Pudzianowskiego i wręczyli mu mandat w wysokości 50 euro. Mężczyzna pracujący dla "Pudziana" tłumaczył gwiazdorowi, że przeładowanie nie było jego winą, ponieważ towar ładował mu wózkowy. Zawodnik MMA nie miał jednak zamiaru przyjąć takich tłumaczeń. "Za rozłożenie towaru na naczepie odpowiada kierowca. Jest w tym kierunku przeszkolony. Wózkowy to może nałożyć nawet na plecy, wszystko w jednym miejscu. Po to jest takie coś jak szkolenie i kurs na zawodowego kierowcę. Dla mnie to nie jest tłumaczenie. (...) Jeżeli takich rzeczy podstawowych nie potrafią, to mogą pojeździć traktorem rolniczym" - oznajmił krótko. 47-latek podkreślił, że jego pracownicy otrzymują spore wynagrodzenie, jednak wymaga od nich jedynie podstawowej wiedzy i umiejętności. Jedną z nich jest właśnie kontrolowanie tego, jak rozkładany jest towar na naczepie. "Kierowca dostaje 8-11 tysięcy. Ja chyba nie wymagam, by ktoś mówił po chińsku. To są podstawowe wymagania wobec zawodowego kierowcy. Prawo jazdy może mieć każdy, ale chyba nie każdy nadaje się na kierowcę zawodowego" - przyznał. Marcinowi Najmanowi puściły nerwy. Co za słowa o Jakubie Rzeźniczaku