Mariusz Pudzianowski już w Niemczech, a tu nagle taka głośna burza w sieci. Zero litości. "Żałosne"
Mariusz Pudzianowski przed meczem reprezentacji Polski z Austrią pojawił się na Dworcu Centralnym w Warszawie i rozgrzewał kibiców naszych Orłów. Czujni fani jednak zauważyli, że utytułowany strongman tak naprawdę nie pojechał do Niemiec na spotkanie podopiecznych Michała Probierza. W sieci rozpętała się burza, a sam zainteresowany postanowił "odkupić winy" i zameldował się w Dortmundzie, gdzie 25 czerwca "Biało-Czerwoni" rozegrają ostatnie spotkanie na Euro 2024. Pod wpisem sportowca po raz kolejny zaroiło się od komentarzy. I to jakich!

Przed drugim meczem reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy 2024 media rozpisywały się o Mariuszu Pudzianowskim. Utytułowany strongman w piątek rano ubrany w biało-czerwone barwy pojawił się na Dworcu Centralnym w Warszawie. Sam sportowiec deklarował, że jedzie do Berlina oglądać mecz podopiecznych Michała Probierza. Żartował, że ma kilka zaproszeń od kibiców do przedziałów. Niespodziewanie wszystko skończyło się sporym rozczarowaniem, bowiem jak zauważono, 47-latek nie dotarł do Niemiec. Wokół zawodnika rozpętała się burza. W końcu po meczu Orłów "Pudzian" zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym wyjaśnił całe zamieszanie.
Wracając do mojego piątkowego wyjazdu na mecz. Po pierwsze to na Dworcu Centralnym byłem na zaproszenie firmy BetFan, która zorganizowała wyjazd integracyjny dla grupki najlepszych swoich klientów i byłem tam tylko i wyłącznie dla nich, a to, że przez przypadek portale rozdmuchały to i wzięły sobie informacje z moich social mediów, to jest ich problem
"W jaki sposób dotarłem do Berlina, to jest tylko i wyłącznie nasza prywatna sprawa. Firmy BetFan i moja, jak to wszystko zorganizowali. Gdzie byłem, co robiłem, jak ten czas spędziliśmy. Nie zamierzam się nikomu tłumaczyć. Tłumaczyć to ja się mogę co najwyżej przed urzędem skarbowym i mamą" - dodał Polak.
Przed ostatnim starciem naszych Orłów utytułowany 47-latek wziął sobie do serca opinie kibiców.
Mariusz Pudzianowski zawitał do Niemiec. Kibice znów dali o sobie znać
We wtorek (25.06) zawodnik po raz kolejny został "przyłapany" w biało-czerwonych barwach. Tyle że tym razem na lotnisku i tym razem już strongman ostatecznie przekroczył polską granicę. Sportowca zauważył dziennikarz Radio Tok FM, Przemysław Pozowski. "Tym razem nie pozwolę mu wysiąść przed Dortmundem" - oznajmił mężczyzna.
Okazało się, że "Pudzian" faktycznie pojechał na mecz Francja - Polska. 47-latek skrupulatnie relacjonuje w sieci swój wyjazd.
W Dortmundzie, a gdzie? Dzisiaj będzie głośno tu… i nie tylko
Pod wpisem zaroiło się od komentarzy. Nie wszystkie jednak były pochlebne. Kibice wciąż pamiętają incydent z udziałem zawodnika. Nie szczędzili mu złośliwości.
"Chłopie oszukałeś 40 mln Polaków", "Jakoś trzeba wizerunek odbudować, żałosne", "Myślałem, że wysiądzie Pan na pasie startowym", "A to nie atrapa to z tyłu? Bo straciłem zaufanie", "Reputacja troszkę spadła, to trzeba pokazać, że się w końcu pojechało", "No cóż, Panie Mariuszu, tym Pan udowodnił, że nie było Pana w Berlinie. Czyli wczorajsze Insta Stories zawierało kłamstwo", "Ktoś tu chcę się wybielić,", "Farmazon sprzedajny" - brzmią komentarze.












