Mimo że Wojciech Szczęsny przez chwilę praktycznie był już na sportowej emeryturze, ostatecznie zmienił zdanie i dał się namówić na jeszcze jeden sezon na boisku. Po kontuzji Ter Stegena związał się rocznym kontraktem z Barceloną, pokazał na co go stać i wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Przy okazji zaliczył też niesamowitą serię 22 meczów bez porażki. Teraz na "check-liście" mógł odhaczyć następny punkt - występ w zwycięskim El Clasico. Razem z "Dumą Katalonii" zgarnął trzy punkty, zwyciężając nad Realem Madryt 4:3. Po końcowym gwizdku nie krył ogromnych emocji. "Wojciech Szczęsny płacze ze szczęścia po wygranym #ElClásico. Niebywałe sceny. Ludzie skaczą po stołach, fiesta, a on kuca, patrzy i po prostu się wzrusza" - opisał na platformie X Dominik Wardzichowski. Tymczasem jak bumerang wraca temat piłkarskiej przyszłości polskiego golkipera. Wywołuje go zresztą sam zainteresowany, który otwarcie przyznaje, że otrzymał od Barcelony ofertę przedłużenia kontraktu o dwa lata. Czy się zdecyduje? Tu kluczową rolę odegrać ma jego żona. Najnowszy wpis żony Szczęsnego mówi wszystko. Co za obrazek po El Clasico Szczęsny podkreśla, że jego kariera nie jest teraz najważniejsza. Kontrakt z Barceloną przedłuży, jeśli będzie to leżało w interesie żony oraz dzieci. "Muszę zdecydować wraz ze swoją rodziną, co będzie dla nas najlepsze. Życie naszej rodziny nie kręci się już tylko i wyłącznie wokół Wojtusia. A tak było przez ostatnich kilkanaście lat. Myślę, że jestem to winny mojej żonie, żebyśmy takie decyzje podejmowali wspólnie. Po prostu jeszcze nie zdecydowałem" - przekazał w Canal+Sport. Postawienie sprawy właśnie w taki sposób sprawiło, że oczy kibiców zwróciły się w kierunku Mariny Łuczenko-Szczęsnej. Ona sama sprawia wrażenie zadowolonej z życia w Barcelonie i z tego, że wciąż może wspierać męża w trakcie jego meczów. Często gości na trybunach Stadionu Olimpijskiego. Nie inaczej było na ostatnim El Clasico. Po wszystkim zamieściła w mediach społecznościowych wpis z emocjonalnymi obrazkami. Na jednym z nich widać ją i Wojciecha w objęciach, na murawie. To nie koniec. Na InstaStories udostępniła też wideo zarejestrowane już po meczu. Obrazek potwierdza to, o czym mówiono już od pewnego czasu - Marina jest dla męża ogromnym wsparciem i wielką siłą. Wzruszony Wojciech porwał ją w ramiona i przez długi czas nie puszczał. "Tu nic nie trzeba dodawać" - oświadczyła, podsumowując nagranie.