Pomimo koszykarskiej emerytury Marcin Gortat pozostaje aktywny sportowo i dba o to, aby w jego życiu codziennym nie zabrakło ruchu. To w końcu klucz do dobrego samopoczucia, a zgodnie z wynikami wielu badań także długowieczności. Niestety zdarza się również, że jedną z konsekwencji sportu mogą być kontuzje i boleśnie przekonali się o tym bliscy byłego gracza NBA. Gortat w ostatnich dniach wrócił do Łodzi, gdzie się wychowywał i postanowił zorganizować towarzyski mecz dla dawnych przyjaciół. Ten niestety skończył się fatalnie. Gortat grzmi po walce Adamka. Wymyślił nowy pseudonim dla rywala. "Żenujące" "Ludzie, z którymi się wychowywałem przez 25 na łódzkich Bałutach. Zadzwoniłem i skrzyknąłem ekipę na niedzielny meczyk piłki nożnej na orliku jak za dawnych lat" - pochwalił się jeszcze przed feralnym zdarzeniem. Mecz zorganizowany przez Gortata skończył się fatalnie. Koszykarz wystosował apel do kibiców Były koszykarz za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazał, że mecz trzeba było zakończyć już po 45 minutach, a na miejsce przyjechało pogotowie. Jeden z jego znajomych doznał poważnej kontuzji i nie był w stanie kontynuować gry. Jak się okazało, doszło u niego do jednego z najpoważniejszych dla profesjonalnych sportowców urazów - zerwania ścięgna Achillesa. Iga Świątek zobaczyła go na meczu i nie mogła się powstrzymać. "Unikam patrzenia" "PS nasz kolega już po operacji... Zdołowany niestety, ale ma wsparcie całej grupy bałuciarzy" - dodał po jakimś czasie".