Relacja Macieja i Wojciecha Szczęsnych od dawna jest zamknięta. - W ogóle jej nie ma, więc ciężko mi ją nazwać trudną. Wbrew pozorom, w tej sytuacji jest prosta. Nie bawię się w publiczne tłumaczenie, dlaczego tak jest, bo czuję, że nie mam się z czego tłumaczyć. Są takie rzeczy, które zostają w rodzinie, nawet jeśli tej relacji nie ma - mówił w 2022 roku dla "Kwartalnika Sportowego" bramkarz reprezentacji Polski. Jego ojciec zaznaczał w przeszłości, że nie wie, dlaczego kontakt się urwał. - Miałem z nim superrelację przez 24 lata. Rozmawialiśmy po każdym jego meczu. I do dzisiaj nie znam przyczyny tego, dlaczego Wojtek przestał się odzywać. Maciej Szczęsny od lat pracuje jako ekspert piłkarski dla różnych redakcji. Przez jednego z czytelników "Super Expressu" został zapytany o odczucia, jakie wywołuje oglądanie swojego syna w akcji na boisku w tak dużym turnieju jak mistrzostwa Europy. Maciej Szczęsny: "Wojtka za łatwo obwiniano za tracone gole" Nawiązał także do poprzednich lat, kiedy jego zdaniem golkiper "Biało-Czerwonych" był kozłem ofiarnym niepowodzeń kadry w wielkich imprezach. Zaznaczył, że chodzi mu między innymi o poprzedni czempionat Starego Kontynentu, rozgrywany w 2021 roku. - Miewał taki czas w swojej karierze, kiedy niekoniecznie trenerzy tak w ciemno na niego stawiali. Kiedy dosyć łatwo, a moim zdaniem za łatwo było go obwiniać o puszczone gole czy o porażki. Taki najświeższy przykład z poprzedniego Euro, kiedy do dzisiaj niektórzy wypominają mu straconą bramkę ze Słowacją - powiedział. - Trzymam za niego kciuki i chciałbym, żeby sobie, wszystkim kibicom, dziennikarzom, tym malkontentom, którzy mieli wyjątkową łatwość do zwalania na Wojtka wszelkich win, zamknął buzie. I żeby ci, którzy obrzucali go błotem, teraz chcieli go ozłocić. Żeby się przynajmniej zawstydzili, że tak źle o nim mówili, pisali lub choćby myśleli. Żeby po raz kolejny pokazał, że jest świetnym bramkarzem, który ustabilizował od kilku lat formę na najwyższym poziomie, i że jest tym piłkarzem reprezentacji, na którego od lat najbardziej możemy liczyć. Nawet bardziej niż na Roberta Lewandowskiego, niczego nie ujmując panu Robertowi - zakończył.