Petrenko to ważna postać w historii ukraińskich sportów zimowych. W 1992 roku zdobył złoty medal w czasie igrzysk olimpijskich w Albertville, reprezentując Wspólnotę Niepodległych Państw, a dwa lata później w Lillehammer został pierwszym w historii chorążym ukraińskiej reprezentacji. Od kilkunastu jest związany z łyżwiarstwem jako działacz, obecnie jest wiceprezesem Ukraińskiej Federacji Łyżwiarstwa Figurowego. Przynajmniej był do momentu występu w Soczi, bo tuż po nim informacja o jego roli zniknęła ze strony związku. Petrenko odegrał jedną z głównych ról w spektaklu "Czerwony kwiat", organizowanym przez Tatjanę Nawkę, prywatnie żonę rzecznika prasowego Kremla, Dmytra Pieskowa. Wraz z nim na lodzie pokazały się gwiazdy rosyjskiego łyżwiarstwa, na czele z kontrowersyjną Kamiłą Walijewą. Przypomnijmy, że rosyjscy zawodnicy mają zakaz występowania w międzynarodowych imprezach, w ramach sankcji nałożonych na kraj za wojenną agresję. Były mistrz olimpijski mocno skrytykowany za występ w Rosji Połączenie tych wszystkich faktów musiało wywołać wrzenie w ukraińskich mediach i tak rzeczywiście się dzieje. Inni sportowcy nie zostawiają na nim suchej nitki. - Sprzedał się za 3 ruble. Petrenko stał się przeszłością, którą należy wyrzucić do kosza. Naszą przyszłością są utalentowani młodzi sportowcy, którzy robią wszystko co możliwe, aby wesprzeć Ukrainę - ukraiński portal Tribuna cytuje Władysława Heraszkiewicza, ukraińskiego saneczkarza. Petrenko po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji opublikował na swoim instagramowym koncie post potępiający wojnę, jednak tuż po wyjawieniu jego występu w Soczi profil został zamknięty. Jak na razie ani federacja ani Petrenko w żaden sposób nie skomentowali ostatnich wydarzeń. Niedawno ukraińska federacja wyrzuciła z reprezentacji narodowej Anastasię Szabotową, po tym, jak młoda łyżwiarka na instagramie polubiła wpis rosyjskiego zawodnika Jewgienija Pluszczenki, który napisał, że wydarzenia dziejące się na Ukrainie to "przymusowa operacja specjalna".