W ostatnich miesiącach w życiu zawodowym Kamila Stocha zaszły spore zmiany. Skoczek po dość słabym poprzednim sezonie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Nie ukrywał, że w tych trudniejszych chwilach nieoceniona była dla niego pomoc żony Ewy Bilan-Stoch. Być może to ona podsunęła mu myśl, którą postanowił wcielić w życie? Kamil Stoch jest wdzięczny żonie za pomoc w trudnych chwilach Jakiś czas temu potwierdziły się bowiem doniesienia, że sportowiec będzie miał indywidualnego trenera i swój własny sztab. "Byłem bardzo zmęczony, trochę zniechęcony. Ale po kilku dniach w domu, po odpoczynku, po namowie żony, wracam, aby jeszcze podjąć rękawicę do walki. Myślę, że mężczyzna nie potrzebuje lepszej motywacji niż słowa najbliższej osoby. Chcę zakończyć karierę na swoich warunkach, z tarczą na ramieniu – tłumaczył decyzję Kamil. PZN z Adamem Małyszem na czele wyrazili ostatecznie na to zgodę. W jego drużynie znaleźli się trener Michal Doleżal, asystent trenera Łukasz Kruczek, osobisty serwismen Orła z Zębu, Kacper Skrobot oraz fizjoterapeuta Łukasz Gębala. Jak przyznał w najnowszym wywiadzie dla skijumping.pl, na początku panowała spora prowizorka, ale szybko wszystko się unormowało. Kamil Stoch ocenia pracę z nowym sztabem. "Wszystko jest naprawdę dobrze" "Na początku nic nie było zorganizowane… Byłem otwarty na różne rozwiązania. Na początku dawałem swoje samochody i jeździliśmy na zgrupowania. Związek dawał nam pieniądze na szkolenie, a obecnie jest to zorganizowane dużo lepiej. Dostaliśmy samochody, dostałem też finansowanie procesu szkoleniowego i sprzętu. Uważam, że teraz wszystko jest naprawdę dobrze. Czuję, że ten system jest zrobiony pode mnie. Bardzo mi odpowiada. Mam uwagę trenerów skupioną tylko na sobie, przez co bardzo szybko dostaję informację zwrotną na temat ćwiczeń, co mogę poprawić w skoku. Komunikacja jest bardzo dobra. Dzięki temu uważam, że jestem w stanie dużo szybciej wdrażać poprawki i nowe rzeczy, które trener ma dla mnie" - ogłosił uradowany Kamil. W ostatnich dniach Stoch uczestniczył w obozie treningowym w Garmisch-Partenkirchen. "Było dobrze. Przede wszystkim warunki były naprawdę bardzo dobre. (...) Fajnie, bo można było się porównać i zobaczyć, na jakim poziomie mniej więcej jestem" - przekazał sportowiec, dodając że "czuje się pewnie". Teraz z niecierpliwością czeka na wrześniowe Letnie Grand Prix w Wiśle "Uważam, że robota idzie dobrze i jest bardzo efektywna. Nie mam tak, że muszę startować w zawodach, aczkolwiek bardzo chcę i cieszę się, że w Wiśle będę miał okazję" - zapowiedział Stoch. Potem podzielił się jeszcze jedną informacją, z którą czekał na sam koniec wakacji. O chwile odpoczynku w towarzystwie żony zresztą właśnie chodziło. Kamil Stoch dopiero teraz planuje z żoną wakacje. Powód prozaiczny Skoczek wyjawił, że dopiero planuje wyjechać wraz z żoną Ewą na zasłużony odpoczynek. Choć jego koledzy Piotr Żyła czy Dawid Kubacki już zdążyli nieco zrelaksować się na urlopach, on ze swoją ukochaną dopiero się do tego szykują. Powodem był przede wszystkim brak czasu. "Jestem przed wakacjami. Za mną kilka intensywnych tygodni, ale bardzo owocnych. Fajnie, że teraz będę miał kilka dni urlopu. Będę mógł odpocząć i zregenerować się. Jadę z poczuciem, że wszystko jest dobrze. Fajnie będzie nabrać świeżej energii, niech to wszystko poukłada się w głowie, a potem wracamy do roboty. Wisła i Klingenthal na pewno. Hinzenbach? Jeszcze się wahamy. Jechałbym tam, ale… zobaczymy" - wyjawił skoczek. Kamil nie zdradził jednak, gdzie wraz z Ewą planują się udać. Być może pochwalą się błogim czasem we dwoje w swoich social mediach.