Justyna Kowalczyk-Tekieli nawet w zaawansowanej ciąży fizycznej dba o swoją formę. Mistrzyni olimpijska wielokrotne publikowała już zdjęcia z górskich wędrówek i aktywności na nartorolkach. Nie zawsze jej treningi spotykały się jednak z aprobatą internautów. Tym razem była biegaczka narciarska postanowiła wybrać się na Kasprowy Wierch. Poniedziałkowa aura w Tatrach nie jest najlepsza, ale przynajmniej można liczyć na większy spokój na szlaku. "Kilka miesięcy temu wertowałam zagraniczne artykuły naukowe, traktujące o obciążeniach treningowych wyczynowych sportsmenek w ciąży. Robiłam rozeznanie wśród koleżanek biegaczek, co, ile, kiedy trenowały. Kreśliłam swój optymalny plan. Wtedy dzisiejszy trening wydawał mi się abstrakcyjny, wręcz nierealny" - napisała na Facebooku sportsmenka. Kowalczyk-Tekieli przyznała, że od teraz praca treningowa odbywa się tylko na podejściu. W dół zjeżdża kolejką. "Nie przypuszczałam wtedy też, że ubrania męża będą na mnie tak dobrze leżeć" - dodała żartobliwie. Aktywność Kowalczyk-Tekieli znów krytykowana Pod postem pomimo wielu apelów mistrzyni o to, żeby nie mieszać się do jej aktywności w ciąży oraz zapewnień, że trenuje w bezpieczny sposób, znów jednak znalazły się pojedyncze uwagi. "To nie tylko już Justyna. To też drugie życie. Jeszcze nic nie powie" - napisała jedna z obserwatorek. "Te drugie życie nie potrzebuje adwokatów z Facebooka. Jest w możliwie najlepszym brzuchu" - odpowiedziała była zawodniczka. Na szczęście Kowalczyk-Tekieli może też liczyć na pozytywne opinie ze strony swoich fanów. Tych nie brakuje. A