Joe Biden zakończył - dość niespodziewaną dla opinii publicznej - wizytę w Kijowie. Na miejscu spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Tym samym wysłał jasny sygnał - Stany Zjednoczone stoją zdecydowanie po strojnie Ukrainy w wojnie, jaką rozpętał Władimir Putin. Podano kilka szczegółów dotyczących samej podróży. "Urzędnik amerykański, który prosił o zachowanie anonimowości, potwierdził, że po locie przez Atlantyk do Polski Biden przekroczył granicę pociągiem, podróżując prawie 10 godzin do Kijowa" - przekazał amerykański dziennik "New York Times". Teraz prezydent USA odwiedzi Polskę. Można spodziewać się m.in. oficjalnych spotkań na szczycie i publicznych wystąpień przed kamerami. A w tych polityk czuje się jak ryba w wodzie. Bywa, że w wypowiedzi wplata wątki osobiste. Tak było podczas niedawnych odwiedzin w Syracuse. Wspominał swoje doświadczenia z pogranicza prywaty i sportu. Opowiedział o pierwszej żonie. Neilia Hunter była przed laty studentką na Syracuse University. Zmarła w 1972 roku w wyniku tragicznego wypadku na drodze. "Ożeniłem się z piękną kobietą znad jeziora Skaneateles. Poznałem ją na feriach wiosennych, zakochałem się w niej po uszy i rzuciłem karierę w drużynie Delaware, żeby przyjeżdżać do niej w każdy weekend, ponieważ nie mogłem trzymać się z daleka" - powiedział Biden cytowany przez "New York Post". Istotnie, aktualny amerykański prezydent ma za sobą sportową przeszłość. Zamieszanie na dworze, książę William i księżna Kate potwierdzają. Charlotte zerwie z tradycją? Joe Biden był całkiem obiecującym sportowcem. Zakończył karierę przez naukę i miłość Biden był obiecującym graczem futbolu amerykańskiego. W swoim pamiętniku "Promises to Keep" opisywał, jak rzucił grę po sezonie jesiennym w 1963 roku, aby skupić się na nauce. "Kiedy mama i tata zobaczyli moje oceny z pierwszego semestru, powiedzieli, że mogę pożegnać się z futbolem" - wyjaśniał. Później próbował wrócić na boisko, lecz ostatecznie zrezygnował ze starań na rzecz... miłości. Tak jak wspominał w przemówieniu, zakochał się w swojej późniejszej żonie i wolał spędzać weekendy z nią, a nie na treningach. Tak czy inaczej polityk nie ukrywa, że sporo zawdzięcza uprawianiu sportu. Dodało mu to pewności siebie i przyczyniło się do poradzenia sobie z pewnym problemem - jąkaniem się, przez które zresztą był wyśmiewany przez rówieśników. "Nie miałem pewności siebie podczas komunikowania werbalnego, bo się jąkałem, ale zawsze wierzyłem w swoje umiejętności sportowe. Sport był dla mnie naturalny, mówienie już nie. [Sport] był moją przepustką do uzyskania akceptacji społecznej i nie tylko. Na boisku niczego się nie bałem. Czułem się swobodnie. To mnie uratowało. Niełatwo było mnie zastraszyć w grze, więc nawet gdy się jąkałem, zawsze byłem tym gościem, który pewnie mówi: 'Daj mi piłkę'" - wspominał. Joe Biden swego czasu był zawodnikiem zespołu Archmere Academy w prywatnej szkole w Delaware. Dane uzyskane przez "Daily Pennsylvanian" pokazują, że w swojej krótkiej sportowej karierze zdobył cztery przyłożenia w czterech meczach Archmere, najwięcej ze wszystkich członków zespołu. Niesamowita historia. Oskar Kwiatkowski i jego ojciec są mistrzami świata