Jannik Sinner dwa tygodnie temu poruszył kibiców zasiadających na trybunach Arthur Ashe Stadium, gdy swoją wygraną w US Open zadedykował ciężko chorej ciotce, Margith Sinner. "Jest to dla mnie bardzo ważna osoba, ponieważ kiedy byłem dzieckiem, moi rodzice pracowali cały dzień. Czasami jeździłem z nią na zawody narciarskie, albo pomagała mi latem, kiedy rodzice byli w pracy i miałem kilka dni wolnych. Kiedy jesteś młody, nie chodzisz codziennie na treningi. Dlatego spędzałem z nią dużo czasu" - ujawnił Włoch. 23-latek przyznał, że gdyby mógł, chciałby spędzić więcej czasu ze swoją ciocią, nim będzie za późno. "Prawdziwe życie wygląda inaczej niż to, co dzieje się w sporcie. Dużo podróżujemy, więc trudno jest spędzać czas z ludźmi, których naprawdę kochasz. Gdybym miał więcej czasu, z pewnością spędzałbym go z ludźmi, którzy są dla mnie naprawdę ważni. (...) Nie wiem, jak długo będę ją mieć w swoim życiu. Miło, że nadal mogę dzielić z nią pozytywne chwile" - wyjaśnił wówczas. 777. na świecie, a wygrał wielki turniej. Teraz rusza tam, gdzie jest Hurkacz Nie żyje ciotka Jannika Sinnera. Dwa tygodnie temy zadedykował jej triumf w US Open Lider światowego rankingu męskiego tenisa nie wiedział wówczas jednak, że już wkrótce będzie musiał na zawsze pożegnać się z ciotką. Tragiczną wiadomość o jej śmierci włoski gwiazdor otrzymał, będąc już w Pekinie, gdzie w kolejnych dniach poznamy nowych mistrzów China Open. "Ze smutkiem w sercu żegnamy naszą drogą Margith Sinner, Meggi, która zasnęła na zawsze w swoim ukochanym domu" - przekazano w nekrologu. Jak ujawniono, siostra matki Jannika Sinnera zmarła w sobotę 21 września w swoim domu w Niederdorf. Miała 56 lat. Ceremonia pogrzebowa kobiety odbyła się we wtorek 24 września o godzinie 14.00 w kościele parafialnym w Niederdorfie. Jannik Sinner, który bierze obecnie udział w turnieju w Pekinie, nie mógł niestety wrócić do ojczyzny, aby pożegnać swoją ciotkę. Lider światowego rankingu w czwartek 26 września rozpocznie zmagania w ramach China Open. W 1/16 finału zmierzy się z Chilijczykiem Nicolasem Jarrym. Panowie na kort wyjdą nie wcześniej niż o godzinie 5.00 czasu polskiego. Kamil Majchrzak ograł mistrza z Melbourne. Historia miała ciąg dalszy pod dachem