Trwa ogromna, medialna burza wokół Jakuba Rzeźniczaka. Piłkarz mierzy się z krytyką po tym, jak jego była partnerka założyła internetową zbiórkę na wyjazd ich syna do specjalistycznej kliniki w Izraelu. U półrocznego chłopca zdiagnozowano rzadki nowotwór - sporych rozmiarów i oporny w leczeniu guz wątroby. Według Stępień terapia pochłonie ogromne koszty, wstępnie szacowane są one na setki tysięcy, a wyjazd za granicę ma zwiększyć szanse chłopca na wyleczenie. Część internautów zastanawia się, czy rachunków nie powinien pokryć Rzeźniczak, który od lat zawodowo zajmuje się futbolem i - w ich ocenie - miał okazję zgromadzić potrzebne fundusze. Popularny youtuber Michał Bodzioch znany jako Dziki Trener, nagrał głośne wideo, w którym poruszył ten temat. Jego zdaniem w celu opłacenia leczenia syna w pierwszej kolejności piłkarz i jego była partnerka powinni sprzedać część majątku, zwrócić się z prośbą o pożyczkę do bogatszych znajomych, a dopiero później ewentualnie apelować o finansową pomoc obcych ludzi. "Ojciec piłkarz, mający kumpli piłkarz, jeżdżących luksusowymi samochodami, którzy często są milionerami, nie wpadł na to, żeby od nich po prostu pożyczyć te pieniądze" - mówił."Rzeźnik" początkowo nie chciał odnosić się do tego typu komentarzy. Tłumaczył to w rozmowie z Interią, tuż po zremisowanym przez jego drużynę meczu z Radomiakiem Radom. JAKUB RZEŹNICZAK NIE WYTRZYMAŁ, POKAZAŁ OBSCENICZNY GEST. TERAZ TŁUMACZY Jakub Rzeźniczak przedstawił swoją wersję zdarzeń wokół sprawy leczenia syna Najwidoczniej zawodnik Wisły Płock uznał, że jednak właśnie teraz chce przedstawić opinii publicznej swój punkt widzenia. Zrobił to w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim, w domu dziennikarza, a ten zrelacjonował ją w filmie na YouTube. Wcześniej powątpiewał, że Rzeźniczak zdoła wyjść z całej sytuacji obronną ręką. "Mam nadzieję, że w końcu zabierze głos i przedstawi swoją perspektywę. Nie wiem, czy w ogóle ma jakiekolwiek argumenty na uratowanie twarzy. Nie będzie to łatwe" - pisał na Twitterze. Natomiast "Rzeźnik" chyba nieco zmienił jego postrzeganie sprawy, a na pewno rzucił nowe światło. Nagranie z rozmową już trafiło do sieci. Stanowski wyraził opinię, że może Rzeźniczak jest "kochliwy" i może "ma problem z kobietami", ale na pewno nie jest "potworem, który ma wywalone na własne dziecko", jak teraz przekonują niektórzy. Na początku sportowiec miał odnieść się do swojego rozstania ze Stępień. Zaznaczył, że nigdy nie wypowiadał się publicznie na temat związków i nie chce łamać tej zasady. Dlatego skomentował sprawę enigmatycznie. Dziennikarz wrócił też do powodów, dla których Rzeźniczak nie wyjechał razem z Wisłą Płock na obóz przygotowawczy do Turcji. Sam ten fakt nie jest żadną tajemnicą, mówiono i pisano o tym wcześniej. Natomiast kulisy pozostawały nieznane. Okazuje się, że piłkarz został w Warszawie i czuwał przy szpitalnym łóżku syna. Wyszło też na jaw, dlaczego piłkarz optuje, aby mały Oliwier leczony był w Polsce. "Nie jest pewne, czy ta cała operacja z Izraelem pomoże dziecku, a wręcz przeciwnie. Wydaje się, że może mu zaszkodzić" - słyszymy. Sam Rzeźniczak ma mocno przeżywać wszystko, co dzieje się z synem i wokół niego. Polscy lekarze planują podać chłopcu drugą dawkę chemioterapii, lecz jeśli dziecko wyjedzie do Izraela, nie będzie to możliwe. Co więcej, suma, o którą Magdalena Stępień apelowała przy zakładaniu zbiórki na wyjazd za granicę, podobno nie ma pokryć kosztów leczenia, a po prostu badań."Koszt 350 tysięcy złotych to nie jest koszt, żeby to dziecko leczyć w Izraelu. To jest koszt za to, żeby zrobić mu badania. On tu w Polsce przeszedł badania, ma dobrą opiekę lekarską, taką, na jaką nasz kraj stać. (…) Zdaniem lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka, z tego co przekazał mi Kuba, ta wycieczka [do Izraela] nie pomoże" - zrelacjonował Stanowski. Dziennikarz podkreślił, że Rzeźniczak nie wiedział o internetowej zrzutce organizowanej przez Stępień. Dodał, że "pieniądze nie są problemem" dla piłkarza. Nawet jeśli nie ma takiej sumy, w razie potrzeby jest w stanie zorganizować kwotę. Problemem jest tutaj sam wyjazd do Izraela i wątpliwości wokół niego."Rzeźnik" od początku miał być zaangażowany w pomoc synowi i nie wykluczać żadnych możliwości leczenia, nawet poza granicami Polski. "Zorganizował tłumaczenie dokumentów na trzy różne języki, wysyłali te dokumenty do klinik w trzech różnych krajach, żeby się skonsultować" - powiedział "Stano". Na koniec przekazał najświeższe wiadomości od zawodnika Wisły Płock. Ten miał, zaraz po spotkaniu w domu Stanowskiego, udać się na rozmowę z lekarzami z Warszawy. JAKUB RZEŹNICZAK ZAMIEŚCIŁ PORUSZAJĄCY APEL. WALCZY O ŻYCIE CHOREGO SYNA Magdalena Stępień uderzyła w Jakuba Rzeźniczaka. Mają odmienne zdania na temat miejsca leczenia syna Jeszcze przed publikacją Stanowskiego Magdalena Stępień w nagraniu na Instagramie niejako uderzyła w byłego partnera. Powiedziała, że ona i jej bliscy wielokrotnie zwracali się do Rzeźniczaka z różnymi zapytaniami dotyczącymi Oliwiera i jego leczenia. Miał on pozostawiać je bez odpowiedzi. Dlatego, bez szerszej konsultacji z ojcem dziecka, modelka założyła zbiórkę pieniężną na wyjazd do Izraela. Deklaracje piłkarza, że nie wiedział o internetowej zrzutce finansowej, podsumowała krótko. "Tak to jest, jak komuś bardziej zależy na własnym PR i na chronieniu własnej d**y, niż na ratowaniu życia syna".Przyznała, że po wszystkich nieprzyjemnych przejściach "nie potrafi dogadać się" z ojcem Oliwiera. Ona i Jakub najwyraźniej mają inne zdania na temat leczenia syna. Kobieta chce szukać pomocy w Izraelu (tam, jej zdaniem, chłopiec miałby większe szanse na pokonanie choroby), a mężczyzna wolałby, żeby dziecko przechodziło terapię w Polsce.