Nick Kyrgios musi przesunąć w czasie marzenie o wygraniu prestiżowego Ronald Garrosa. Kilka miesięcy temu na turnieju ATP 500 w Tokio australijski tenisista doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry. W styczniu przeszedł artroskopię kolana i w tym sezonie nie pojawił się na korcie. Zawodnik wlał w serca swoich kibiców nadzieje, deklarując, że wystąpi jednak w Paryżu i zabierze do Francji swoją dziewczynę Costeen Hatzi. Rzeczywistość jednak okazała się inna. "Nie wygląda na prawdopodobne, żeby Nick wrócił na French Open. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby był gotowy do gry tak szybko, jak to możliwe" - komentował sytuację sportowca jego agent, cytowany przez "Sky". Jak się okazuje, długa absencja gwiazdora nie wynika tylko z problemów z kolanem, ale również z urazu stopy, którego doświadczył kilka tygodni temu. Novak Djoković numerem jeden w historii w... porażkach. Przewrotna statystyka Ciężkie chwile gwiazdora. Wciąż nie czuje się w pełni sił po napaści To była scena jak z filmu. 1 maja w domu Kyrgiosa w Canberrze działy się dramatyczne rzeczy. Uzbrojony napastnik celował do matki tenisisty, żądając by ta dała mu kluczyki do jasnozielonej Tesli jej syna. Zawodnik podczas tego incydentu, pod wpływem adrenaliny doznał urazu lewej stopy. "Podczas tego wydarzenia, gdy dokonano napadu z bronią na jego dom, Nick zranił się w lewą stopę. Nie wiemy jednak, jak do tego doszło" - wyjaśnił menadżer 28-letniego sportowca, Daniel Horsfall. Mężczyzna dodał, że Australijczyk nie pamięta, w którym momencie mogło dojść do urazu, jednak uważa, że mógł zrobić sobie krzywdę kiedy wbiegł z impetem do domu, by ratować matkę. Teraz niestety odczuwa skutki swoich działań. "Nie mógł się ślizgać, nie mógł nawet wejść na kort. Za każdym razem, gdy zakładał buty i próbował biegać, otwierała się rana w stopie" - wyjaśnił agent sportowca. Kyrgios pomógł policji namierzyć bandytę za pomocą aplikacji w telefonie. Dzięki zawodnikowi znaleziono rabusia i skradzioną Teslę. Jak poinformowały zagraniczne media, napastnik został aresztowany. Rywalka Świątek nie kryje tego. Po słowach Igi "czuje się zaszczycona"