Marianna Schreiber jako zawodniczka federacji Clout MMA zadebiutowała w grudniu ubiegłego roku, pokonując na gali Clout MMA 3: Santa Clout Monikę Laskowską. Po udanym pierwszym występie w oktagonie celebrytka z niecierpliwością czekała na kolejną walkę. Ta miała odbyć się 9 marca. Na kilkanaście godzin przed galą rywalka Schreiber, Małgorzata Zwierzyńska, aresztowana została przez funkcjonariuszy policji. Na zastępstwo zgłosiła się wówczas Lexy Chaplin - jedna z włodarzy federacji. Influencerka nie była jednak w stanie wyjść do pojedynku z żoną polityka PiS po fatalnej kontuzji, której doznała podczas walki z Martą Linkiewicz. Drugi raz w oktagonie Marianna Schreiber miała stanąć 8 czerwca podczas gali Clout MMA 5 w Katowicach. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej 31-latka zaatakowana została przez "Szalonego Reportera" oraz Lexy Chaplin. Najpierw włodarz federacji ogłosiła wszem wobec, że w butach, które Schreiber ubrała na konferencję, "wygląda jak pros*ytutka". Następnie wspomniany wcześniej "Szalony Reporter" wdał się w dyskusję z Marianną i uderzył w jej czuły punkt, zaczynając mówić o rozpadzie jej małżeństwa z Łukaszem Schreiberem. Wówczas 31-latka zdenerwowana opuściła budynek i nie wróciła już na konferencję. Burza przed Clout MMA 5. Gwiazdor ze łzami w oczach uderza we włodarzy, a później takie wyznanie Ostra wymiana zdań pomiędzy Marianną Schreiber a Lexy Chaplin. Celebrytka opuściła konferencję prasową W piątek 7 czerwca, a więc zaledwie dzień przed galą Clout MMA 5, Marianna Schreiber podczas kolejnej konferencji prasowej wysunęła poważne zarzuty wobec Lexy Chaplin. "Od kiedy jestem tutaj w federacji, jestem poniżana przez Lexy. Za każdym razem, kiedy są konferencje prasowe, przy każdej gali, nie jest jeden na jednego, tylko pięciu na jedną i za każdym razem uczestniczy w tym pani włodarz. (...) Nie mogę pozwolić na kłamstwa, że nie chciałam wyjść z nią do walki, dlatego chcę powiedzieć otwarcie, że tak jak wtedy czekałam, żeby wyjść z tobą do walki, tak dzisiaj czekam i mówię przy wszystkich, że jutro chcę zawalczyć najpierw z Lexy, a potem z Wiktorią Jaroniewską. Jeżeli masz honor, to wyjdź do tej walki, skoro mnie obrażasz, a jeżeli go nie masz, to zamilcz i więcej nie mów nic o mojej osobie" - powiedziała. Na reakcję Chaplin nie trzeba było długo czekać. "Bardzo mi przykro, ale niestety nie ty dyktujesz, kiedy, gdzie i kto tutaj walczy. Ty sobie wchodzisz na scenę i myślisz, że możesz sobie wykrzyczeć walkę ze mną i ja się zgodzę. To tak nie działa. Ostatnio dodawałaś mnóstwo postów o tym, jak ci się nie podoba u nas w federacji, o tym, że może odejdziesz, może nie zawalczysz. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, ale jakbyś chciała opuścić federację, to ja mogę cię odprowadzić do drzwi" - odpowiedziała. Po tych słowach Schreiber skierowała się w stronę wyjścia, a Chaplin zgodnie z zapowiedzią towarzyszyła jej. Marianna Schreiber nie zamierza milczeć. Zabrała głos po śmierci żołnierza Wojska Polskiego Marianna Schreiber podjęła decyzję. "Miarka się przebrała". Co z walką z Wiktorią Jaroniewską? Cała ta sytuacja wprawiła w osłupienie obecnych na konferencji dziennikarzy. Mariannę Schreiber o wyjaśnienie swojego zachowania poprosiła później Aleksandra Florczak. "Cieszę się, że to powiedziałam, bo nie chcę, żeby to dłużej tak wyglądało. Od kiedy tutaj przyszłam, czyli mniej więcej pięć miesięcy temu, na każdym panelu, czy konferencji, przy każdej gali jest tak, że jest kilka osób na jednego, czyli na mnie. Ja to rozumiem, to są freak fighty i tak dalej, ale za każdym razem w tym uczestniczyła Lexy. Na początku myślałam, że to budowanie takiego backgroundu pod walkę, nie zwracałam na to uwagi, poza tym wiadomo, że ona jest włodarzem, więc nie obrażałam sobie, żebym miała się z nią kłócić. Dlatego nie odpowiadałam na te zaczepki, a jak odpowiadałam, to delikatnie. Nie mniej jednak ostatnio miarka się przebrała" - stwierdziła Schreiber. Na tym jednak celebrytka nie zakończyła swojej wypowiedzi. W dalszej jej części ogłosiła bowiem, że nie weźmie udziału w sobotniej gali. "Uważam, że są takie granice człowieczeństwa, których się nie przekracza nawet we freak fightach. (...) To w sumie tyle. Mam nadzieję, że znajdą godne zastępstwo dla Wiktorii Jaroniewskiej. Poważnie mówię. Ja mam swoją cierpliwość, bardzo dużo znosiłam tutaj. Oszczerstw i innych rzeczy. Ale cały czas tłumaczyłam sobie, że to są freak fighty. Czasami w pewnym momencie trzeba tupnąć nogą i powiedzieć: stop" - podsumowała.