Iga Świątek po niedawnej wygranej w Roland Garros (trzeci raz z rzędu, a czwarty w całej karierze) zrobiła sobie krótką przerwę na odpoczynek i regenerację. Przed zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi fani tenisistki mogą podziwiać jej formę w trwającym właśnie Wimbledonie. Polka oczywiście zjawiła się w Londynie i po wtorkowym meczu ma już pierwsze zwycięstwo na koncie. Jej rywalka Sofia Kenin nie miała z nią żadnych szans. Iga Świątek triumfuje na Wimbledonie Po turnieju odbyła się konferencja prasowa z udziałem liderki rankingu WTA. Pytań od dziennikarzy było wiele. W pewnym momencie wrócił też temat, o którym niedawno było naprawdę głośno. Chodzi o Taylor Swift, której Iga - jak się niedawno okazało - jest wielką fanką. Przypomnijmy, że na konferencji podczas Roland Garros padło pytanie o to, czy po zakończeniu tego turnieju Świątek planuje wybrać się na jakiś koncert swojej idolki, która aktualnie jest w trakcie wielkiej trasy po Europie. "Nie mam zamiaru nic mówić. Bez komentarza" - ucięła szybko temat, wyraźnie rozbawiona pytaniem. Iga Świątek ponownie zaskoczyła wyznaniem Okazało się, że Idze faktycznie udało się dotrzeć na jeden z koncertów słynnej Amerykanki. Pochwaliła się nawet zdjęciem zza kulis, na którym pozowała z listem z gratulacjami od artystki. "Tak, płakałam wiele razy podczas show. Tak, to było niesamowite. Jesteś niesamowita Taylor" - wyznała uradowana Świątek. Teraz temat niespodziewanie wrócił. Swift aktualnie nadal gra koncerty w Wielkiej Brytanii, a Wimbledon wszak odbywa się w Londynie. Okazuje się, że tenisistce przeszło przez myśl, by pójść raz jeszcze na to wielkie widowisko. Gdy Świątek powiedziała o swoich planach, osoby z otoczenie zaczęły łapać się za głowy Gdy o swych planach opowiedziała osobom z jej zespołu trenerskiego, ci aż złapali się za głowy. Pilnie jednak zablokowali ten pomysł, obawiając się tego, jak mogłoby to wpłynąć na grę Igi. "Bardzo chciałabym wybrać się na koncert, ale byłam w Liverpoolu, aby zobaczyć Taylor. To było niesamowite. Właściwie myślałam, aby pójść tutaj drugi raz na jej koncert, ale po pierwszym trzy dni chodziłam podekscytowana, nie mogłam spać i zespół uznał, że lepiej będzie, jak skupię się na turnieju. Ale to było niesamowite doświadczenie" - wyznała. Potem jednak dodała w swoim stylu, że gdyby przegrała na Wimbledonie, to zyskany z tego powodu czas, postara się jakoś wykorzystać. "Jeśli przegram wcześniej, będę miała czas, by wybrać się na Hyde Park, jak zrobiłam to dwa lata temu, gdy obejrzałam koncert Adele" - dodała żartobliwie Świątek.