Franciszek Smuda rzadko mówił o życiu prywatnym Franciszek Smuda był niezwykłą osobowością, która zapisała się na kartach historii polskiej piłki nożnej. To właśnie on prowadził naszą reprezentację na mistrzostwach Europy w 2012 roku odbywających się w naszym kraju oraz na Ukrainie. Selekcjoner chętnie udzielał wywiadów na tematy sportowe. Zdecydowanie o wiele bardziej powściągliwy był jeśli chodzi o sferę prywatną. Kilka razy zrobił jednak wyjątek, dzięki czemu kibice mogli się o nim dowiedzieć czegoś więcej. Tak jak cztery lata temu, kiedy redakcji TVP Sport udało się namówić go na małe zwierzenia. Wprawdzie w wywiadzie dominował temat piłki nożnej, jednak Franciszek Smuda zdradził też kilka tajemnic ze swojego życia prywatnego. Pokochał Kraków całym sercem Z wywiadu dla TVP Sport mogliśmy się dowiedzieć m.in. tego, że w dzieciństwie uwielbiał jeść roladę i kluski. Wybór ten nie jest przypadkowy, gdyż Franciszek Smuda urodził się i dzieciństwo spędził na Górnym Śląsku. Smuda mieszkał w wielu miastach, co było związane z jego pracą dla różnych klubów. Od wielu lat jego sercu najbliższy był jednak Kraków. "Kraków mi się zawsze podobał. To piękne miasto. Od tego momentu jak zacząłem prowadzić Wisłę, to zdecydowałem, że zostaję tu na stałe. Naturalne, że Warszawa też jest atrakcyjna, bo to stolica Polski, ale do życia Kraków jest super" - wyznał w rozmowie z TVP Sport. Zawsze mógł liczyć na wsparcie rodziny Franciszek Smuda prawie nigdy nie wypowiadał się na temat swoich bliskich. Wiadomo jedynie, że jego żona jest okulistką i poznał ją w gabinecie. Trener doczekał się także dwojga dzieci, które naturalnie są już dorosłe. Syn mieszka w Niemczech, a córka na Śląsku. Jak w życiu każdego człowieka, również jego życie nie zawsze było usłane różami. W chwilach, kiedy nie działo się najlepiej, to właśnie na bliskich mógł liczyć. W przeszłości w Stanach Zjednoczonych przydarzyła mu się przygoda, którą z pewnością szybko chciał wyprzeć z pamięci. Mowa o utracie znacznej sumy pieniędzy, a konkretnie ćwierci miliona dolarów. Kiedy dziennikarz TVP Sport przypomniał mu to zdarzenie z jego życia, Franciszek Smuda nie chciał się na ten temat dłużej rozwodzić. "No tak... Ale to jest historia. To prywatne przeżycia. Trudno, stało się. Wróćmy do najfajniejszych" - uciął krótko.