88. edycję Plebiscytu na Najlepszego Sportowca organizowanego przez "Przegląd Sportowy" i Polsat wygrała Iga Świątek, która wyprzedziła Bartosza Zmarzlika i Roberta Lewandowskiego. Dziewiąte miejsce zajął Paweł Fajdek, co dla młociarza było dużym rozczarowaniem. Paweł Fajdek nie gryzł się w język Lekkoatleta już podczas odbioru statuetki nie gryzł się w język i dosadnie ocenił wyniki głosowania. - Im więcej tytułów, tym niżej spadam w tym plebiscycie, więc może przestanę wygrywać - stwierdził, nawiązując tym samym do wywalczonego przez siebie piątego z rzędu tytułu mistrza świata. Młociarz nie krył rozczarowania zajętym przez siebie miejscem, a gdy po ogłoszeniu wszystkich wyników sportowców zaproszono do wspólnego zdjęcia, pozostał przy swoim stoliku. Zachowanie Fajdka dobitnie ocenił m.in. były trener żużlowej reprezentacji Polski Marek Cieślak, który zarzucił 33-latkowi "brak kindersztuby". Gala Mistrzów Sportu. Fajdek ponownie dosadnie Sam zawodnik zdaje się nie przejmować słowami krytyki, a w rozmowie z tvpsport.pl przyznał, że po ogłoszeniu wyników plebiscytu odczuwał "sportową złość". - Zawsze chcę wygrywać. Zawsze chcę być najlepszy - zadeklarował. Fajdek podkreślił przy tym, że wciąż chce robić "rzeczy wielkie". Przy okazji ponownie skrytykował głosowanie na najlepszego sportowca roku. - Przy tym, co ja osiągam, plebiscyt na najlepszego sportowca kraju jest naprawdę malutki - stwierdził. Ze słów młociarza wynika, że pojawił się on na Gali Mistrzów Sportu tylko dlatego, że i tak musiał przyjechać do stolicy. - Przyjechałem do Warszawy, by spędzić czas z żoną. Rano wylatuję do USA. Tylko dlatego pojawiłem się na balu. Mam lot ze stolicy - przekazał.