"Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę (...). W jednym z wywiadów powiedziała: Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć. I taką Cię zapamiętamy. Żegnaj Elu!" - pisali o zmarłej Zającównie koledzy z ZASP-u, którzy oficjalnie poinformowali o odejściu aktorki. Wrócili do przeszłości Agnieszki Włodarczyk. Wyciągnięto jej kontrowersyjny występ Elżbieta Zającówna nie żyje Elżbieta Zającówna znana z ról m.in. w "Vabank" czy "Seksmisji" nie żyje. 66-letnia aktorka już od kilku lat była na emeryturze, bo, jak stwierdziła "nie chciała umierać na scenie". Od jakiegoś czasu wokół jej kariery zapadła cisza. W 2022 roku udało jej się zagrać jeszcze w filmie "Szczęścia chodzą parami", ale była to jej pierwsza rola od blisko 14 lat. Okazała się też być jej ostatnią ekranową przygodą. Zającówna nie zawsze myślała jednak o karierze aktorskiej. Choroba von Willebranda najpierw zniszczyła jej marzenia o sporcie, a potem pokrzyżowała plany związane z aktorską karierą - ta wrodzona skaza krwotoczna sprawiła, że musiała zrezygnować ze swoich pierwotnych celów. Elżbieta Zającówna zrezygnowała z marzeń o byciu sportowcem Jak się okazało, Zającówna przez długi czas myślała o studiach na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Aktorka specjalizowała się w siatkówce oraz biegach przez płotki i zamierzała rozwijać się w jednej z tych dyscyplin. Ostatecznie jednak nie mogła zwieńczyć swoich planów. Celine Dion powróciła na salony po występie na IO w Paryżu. Kibice poruszeni Skaza krwotoczna sprawiła, że nie mogła pozwolić sobie na zbyt duży wysiłek fizyczny i intensywne treningi na najwyższym poziomie. To wtedy postanowiła zamiast sportu wybrać aktorstwo. Ostatecznie bardzo dobrze na tym wyszła i zdaje się, że przez lata dobrze czuła się w swoim zawodzie.