Udział w Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich 2022 był dla Ebby Aarsjoe bardzo udany. W swojej dyscyplinie (narciarstwo alpejskie, startuje w klasie LW4, gdzie narciarze mają niepełnosprawność jednej nogi lub nie mają nogi poniżej kolana i jeżdżą na dwóch nartach) wywalczyła jeden brązowy i dwa złote medale. Kilka miesięcy później sportsmenka otworzyła się w temacie swojej choroby. Po raz pierwszy upubliczniła fotografię, na której udokumentowano skutki schorzenia, z którym boryka się od urodzenia. Ebba cierpi na zanik mięśni w prawej nodze, co jest efektem ubocznym zespołu Klippela-Trenaunaya. To rzadka anomalia naczyń zdefiniowana jako malformacja naczyń włosowych, naczyń żylnych i naczyń limfatycznych. Kończyny chorych są zazwyczaj powiększone od obrzęków, występuje przerost kości i tkanek miękkich, pojawiają się rozległe żylaki i naczyniaki na jednej z kończyn dolnych. Nieznane są przyczyny wystąpienia choroby. Prawdopodobnie ma ona podłoże genetyczne. Stosuje się tylko leczenie objawowe. Dziś 22-letnia Szwedka niejako zaakceptowała swoją przypadłość i czuje się dobrze w swoim ciele. Lecz nie zawsze tak było. Mikaela Shiffrin odebrała rekord legendzie. Ta jest pod wielkim wrażeniem Przez chorobę i ból Ebba Aarsjoe musiała zakończyć karierę. Ale zdaje się być pogodzona ze sobą: "To część mnie" W podcaście "Vagen till Toppen" sportsmenka wyjaśnia, że w jej życiu był ciemny okres, w którym czuła ogromny wstyd i nienawiść do swojego losu. "Czasami nie mogłam nawet na siebie spojrzeć w lutrze. Byłam zła i smutna, patrząc na siebie. Tak źle było. Naprawdę nie chciałam nawet istnieć, wszystko przez tę nogę" - przyznaje. Później zupełnie zmieniła podejście. "To straszne, kiedy o tym pomyślę, bo nigdy nie chciałabym teraz odciąć sobie nogi. Absolutnie nie. To część mnie i kocham swoją nogę" - tłumaczy. Pomimo wielkiego sukcesu na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie Ebba Aarsjoe zdecydowała się odłożyć narty na półkę w listopadzie ubiegłego roku. Ogłosiła zakończenie kariery. Fizyczny ból, jaki odczuwała podczas jazdy na nartach, sprawił, że musiała całkowicie zrezygnować z uprawiania narciarstwa alpejskiego. Opowiada, kiedy do niej dotarło, że warto powiedzieć "stop". Mimo że kariera już za nią, lubi wracać do szczęśliwych jej momentów. Zwłaszcza tych z podium w Pekinie. Ostatnio opublikowała w mediach społecznościowych wpis, który opatrzyła fotografią z igrzysk. "Nie mogę uwierzyć, że minął rok, odkąd to się stało. Wciąż pamiętam dokładnie, jak się czułam przez ten dzień. Pamiętam wszystkie emocje. Udało mi się zająć drugie miejsce w super-g i przystąpiłam do slalomu wiedząc, że mogę go pokonać, jeśli dam z siebie wszystko. Nigdy nie byłam bardziej zdenerwowana, skupiona, zdeterminowana, niż między tymi dwoma biegami" - wyznała. Marco Odermatt się nie zatrzymuje. Wygrał PŚ, a teraz kolejne zawody