Daria Kabała-Malarz nie jest postacią anonimową w polskim sporcie. Od wielu już lat 44-latka zajmuje się dziennikarstwem sportowym i relacjonuje poczynania reprezentantów naszego kraju na arenie międzynarodowej. Kobieta śmiało może nazwać się również WAG piłkarską - w 2008 roku stanęła bowiem na ślubnym kobiercu z Arkadiuszem Malarzem, byłym zawodnikiem takich klubów jak m.in. Lech Poznań, ŁKS Łódź, Panathinaikos AO i Legia Warszawa. Przybylska byłaby dumna z syna. Znowu zabłysnął, ojciec się pochwalił Daria Kabała-Malarz o pracy męża w Legii Warszawa. Mówi o tym wprost Dziennikarka na przestrzeni ostatnich lat na własnej skórze przekonała się, że życie u boku zawodowego sportowca wcale nie jest łatwe. Tym bardziej, kiedy samemu obraca się w sportowym środowisku. O trudach swojego małżeństwa 44-latka opowiedziała w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą. "Pogodziłam się z tym, że Arka bardzo często nie ma. Że bardzo często te nasze sprawy domowe, rodzinne, przyziemne... to muszę ogarnąć ja. (...) Pogodziłam się z tym, natomiast to pogodzenie wynika z postawy, którą przyjęłam lata temu, kiedy zaczynaliśmy wspólne życie. Ja wiem, że to nie do końca dobra postawa. Uznałam, że jego praca jest ważniejsza niż moja. To był mój błąd. Straciliśmy trochę czasu, by Arek się otworzył na życie właśnie inne niż to takie zamknięte w hermetycznym, piłkarskim światku" - ujawniła Kabała-Malarz. 44-latka ujawniła, że jeszcze za czasów gry w piłkę jej ukochany skupiał się głównie na karierze i nie potrafił nawet załatwiać spraw urzędowych. Z początku tego typu zadania wypełniała za niego żona, przez co sama mocno zaniedbywała swoje życie służbowe. Z czasem jednak oboje doszli do wniosku, że piłkarz musi nauczyć się funkcjonowania w "normalnym codziennym życiu". Wciąż jednak to ona głównie zajmuje się sprawami domowymi. Matty Cash zabrał głos po powrocie do reprezentacji. Jasny przekaz Po zakończeniu piłkarskiej kariery pochodzący z Pułtuska gwiazdor postanowił dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodszymi kolegami po fachu. Obecnie pracuje jako asystent trenera bramkarzy Legii Warszawa. Daria Kabała-Malarz przyznała, że jest to bardzo odpowiedzialna posada i bardzo często spędza jej ukochanemu sen z powiek. Szczególnie w ostatnim czasie. "Arek przynosi to do domu i widzę, jak wściekły jest od wielu tygodni. Jest albo wściekły, albo rozczarowany, zmęczony. Generalnie są negatywne uczucia. Nie jest tak nakręcony na tę pracę, jak zwykle, tylko momentami opadają mu ręce, bo nie widzi efektu tej codziennej żmudnej roboty, że ten komentarz tego jak prezentują się bramkarze jest skrajnie negatywny, że "nikomu się tak nie dostaje jak nam". Ja też to widzę, ale dla mnie zrozumiałym jest fakt, że o bramkarzach Legii i ich ewentualnych błędach zawsze będzie się mówiło więcej. Tak jak o każdym piłkarzu Legii. Tak było, jest i będzie. Myślę, że odkąd jesteśmy w tej branży, zawsze ten klub przyciągał najwięcej uwagi obok Lecha (Poznań - przyp. red.)" - przyznała. Dziennikarka przyznała, że jej mąż bardzo często odczuwa presję, która potrafi być naprawdę przygniatająca. "Poziom presji jest wyższy niż kiedykolwiek i nie wiem, z czego to się bierze. Nie wiem, czy jest to kwestia tylko tego, że mistrzostwa nie było od tak dawna, że teraz to już mus. Gdzie spójrzmy w tabelę, szanse są znów malutkie, albo w ogóle ich nie ma. Ta presja jest paraliżująca, to jest największy problem zespołu Legii" - podsumowała. Legia wraca do domu z niczym. Padło pięć ciosów, oto nowy lider Ekstraklasy