W kwietniu ubiegłego roku świat obiegła interesująca informacja na temat życia miłosnego jednego z czołowych tenisistów, Matteo Berrettiniego. Jak się wówczas okazało, Włoch postanowił związać się z byłą małżonką piłkarza Kevina-Prince'a Boatenga, Melissą Sattą. Wiadomość ta nie spodobała się sporej grupie fanów rywala Huberta Hurkacza. Obawiali się oni bowiem, że kobieta negatywnie wpłynie na karierę o 10 lat młodszego od niej ukochanego. I choć rzeczywiście włoski gwiazdor w ostatnich miesiącach nieco słabiej radził sobie podczas międzynarodowych turniejów, to śmiało stwierdzić można było, że u boku Satty jest naprawdę szczęśliwy - para nie szczędziła sobie czułości i chętnie publikowała w mediach społecznościowych wspólne zdjęcia. Ostatecznie fani Włocha z czasem przekonali się do modelki. Choć wydawało się, że Melissa Satta może być dla Berrettiniego "tą jedyną", tenisistka stwierdził jednak, że nie jest mu pisana przyszłość u boku 38-latki. W ostatnim wywiadzie dla "Corriere dello Sport" 27-latek wyjawił, że on i jego wybranka postanowili się rozstać. "Tak myślałem, że padnie to pytanie. Melissa i ja nie jesteśmy już razem. Mogę powiedzieć, że mieliśmy piękny i pełen szacunku związek. To było bardzo intensywne" - przekazał. To koniec. Poruszające wyznanie ikony tenisa. "Nie zostało mi dużo czasu" Była partnerka Matteo Berrettiniego zabrała głos po haniebnych artykułach na jej temat. Zatrudniła prawników Wyznanie Berrettiniego wywołało ogromne poruszenie w mediach na całym świecie. Jak pisaliśmy o tym wcześniej, wiele portali społecznościowych z zagranicy dość wymownie postanowiło odnieść się na temat życia miłosnego włoskiego tenisisty. Znaleźli się dziennikarze, którzy nie bali się stwierdzić, że 27-latek porzucił swoją ukochaną z powodu... jej uzależnienia od seksu. Na reakcję samej zainteresowanej nie trzeba było długo czekać. 38-latka dodała, że jej prawnicy już zabrali się za zbieranie wszystkich artykułów, w których zamieszczone zostały fałszywe informacje na jej temat. Przyznała, że obecnie czuje się ofiarą przemocy psychicznej i nie zamierza siedzieć bezczynnie w tej sytuacji. Nieco później na profilu kobiety na Instagramie pojawiło się oficjalne oświadczenie. "Jestem zmuszona do podjęcia samoobrony przed sądem inkwizycji medialnej, nie dopuściwszy się żadnego 'przestępstwa' ani żadnego zachowania nacechowanego naganą moralną. Tym razem prasa (przepraszam tych, którzy wykonują zawód dziennikarski ze świadomością i zaangażowaniem (...)), w związku z zerwaniem nie omieszkała uprzyjemnić wiadomości, mając oczywisty cel sprzedania kilku egzemplarzy papierowych lub zarobienia kilku kliknięć więcej, definiując mnie jako 'uzależnioną od seksu'. Samo pisanie o sobie, podając definicję, która mnie głęboko rani, wymaga ogromnej siły psychicznej, ponieważ czuję się, jakbym została wrzucona na ławę oskarżonych, zmuszona do obrony w przewrotnym systemie, w którym nie obowiązuje zasada domniemania niewinności, lecz winy. (...) Jeżeli nie będę w stanie udowodnić faktów na swoją obronę - będę uznana za winną" - rozpoczęła wpis 38-latka. Legenda staje w obronie Simony Halep. "Nie znamy całej prawdy"