Była partnerka Burneiki zaatakowana przez "kibiców". "Dostałam ataku paniki"
Po tym, jak Robert Burneika i Kaja Kędzierska poinformowali o zakończeniu swojego związku, w mediach społecznościowych rozpętała się prawdziwa burza. Kobieta niespodziewanie stała się ofiarą hejterów, którzy zaczęli zasypywać ją naprawdę nieprzyjemnymi wiadomościami. Była partnerka znanego kulturysty nie miała zamiaru milczeć i zabrała głos. Polały się łzy.

Kilka dni temu Kaja Kędzierska i Robert Burneika podzielili się ze światem informacją, która zszokowała kibiców i dziennikarzy. Kulturysta i jego wybranka, którzy przez blisko dekadę tworzyli jedną z najbardziej rozpoznawalnych par w polskim show-biznesie, ogłosili zakończenie swojego związku. Byli już kochankowie nie spodziewali się jednak, jak gwałtownie internauci zareagują na wieść o ich rozstaniu.
Kaja Kędzierska atakowana przez hejterów. Wszystko przez rozstanie z Robertem Burneiką
W ostatnich dniach Kaja Kędzierska zasypana została haniebnymi wiadomościami, w których internauci atakowali ją bez powodu. Treść niektórych z nich kobieta pokazała na InstaStories. W kolejnych relacjach przyznała ona, że jest jej bardzo ciężko po rozstaniu z Robertem Burneiką, gdyż spędzili razem blisko dekadę i trudno jest jej odnaleźć się w "singielskiej rzeczywistości", a wszystkie te przykre wiadomości wcale nie pomagają. Kobieta już na wstępie zaapelowała do hejterów, aby ci z większą rozwagą podchodzili do sytuacji gdyż tego typu komentarze i wiadomości mogą bardzo odbić się na zdrowiu psychicznym innych osób.
"Nie mogę po prostu dać na to przyzwolenia, co się aktualnie dzieje w internecie, to okropne, że człowiek człowieka potrafi tak niszczyć w taki sposób. Straszne, że mieliśmy teraz tyle tragedii, tyle młodych ludzi odbiera sobie życie poprzez hejt. Ja wczoraj pierwszy raz w życiu dostałam jakiegoś ataku paniki. Staram się tego nie czytać, czy nie widzieć, ale po prostu się nie da" - przyznała.
Była już ukochana Roberta Burneiki przyznała, że ona i kulturysta już od jakiegoś czasu nie byli razem, jednak ostatecznie zdecydowali się poinformować o tym świat, aby uniknąć plotek na swój temat. "Nikt z nas nie chciał robić żadnych dram. Nikt z nas nie tworzył tu żadnej afery i tak dalej. Z pełnym szacunkiem do nas obojgu, do dzieci, do wszystkiego. I to, jak wyzywacie mnie i piszecie komentarze na mój temat, to jest coś po prostu okropnego. Bo nikt z was nie wie, co się działo, nie wie, jak wyglądało nasze życie, jak żyliśmy i tak dalej. Nikt z was nie był u nas w domu. (...) My się nie rozstaliśmy wczoraj czy przedwczoraj. Tylko Was o tym poinformowaliśmy. I to, co widzicie w internecie, to jest też ułamek tego, co się dzieje w naszym życiu" - opowiedziała.
Kędzierska przyznała, że z Burneiką rozstała się w przyjaznych relacjach i mimo, że nie są już razem, były partner wciąż wspiera ją w trudnych chwilach. Dodała jednak, że hejt nadal bardzo ją dotyka i chciałaby, aby tego typu ataki były w naszym kraju karalne. "Ci, co może teraz komentują, oglądają tę storkę - zastanówcie się milion razy, zanim coś napiszecie. (...) Czekam tylko na taki moment, aż w końcu hejt w internecie naprawdę będzie karalny. Aż będą podjęte takie środki, gdzie to po prostu będzie traktowane jak przestępstwo. Nie, nie można komentować czyjegoś życia, nie można kogoś wyzywać w taki sposób" - podsumowała.



