Partner merytoryczny: Eleven Sports

Brat Smudy wciąż nie może tego zaakceptować. Opowiedział o rodzinnej tragedii

Franciszek Smuda zmarł 18 sierpnia 2024 roku po długiej chorobie. Były selekcjoner reprezentacji Polski został dobrze zapamiętany przez kibiców, piłkarzy i dziennikarzy sportowych. Jego brat patrzył na niego jak na prawdziwego idola. W rozmowie z mediami opowiedział o łączącej ich więzi, dużej różnicy wieku i rodzinnej tragedii, która bardzo mocno dotknęła ich obu i zmieniła stosunki całym domu.

Franciszek Smuda
Franciszek Smuda/JANEK SKARZYNSKI / AFP/AFP

Od śmierci Franciszka Smudy minęły już dwa miesiące. Zasłużony dla polskiej piłki trener chorował na białaczkę. Na kilka tygodni przed śmiercią przekazano mu szpik od jego brata, który zgodził się na to, by zostać dawcą. Wydawało się wówczas, że wszystko idzie ku dobremu, ale doszło do nagłego załamania stanu zdrowia u byłego piłkarza. 

Brat Franciszka Smudy nie może zaakceptować śmierci brata

W rozmowie ze Sportowymi Faktami WP brat Franciszka Smudy, Jan, opowiedział o tym, jaka więź łączyła go ze starszym od 16 lat bratem. Jak sam twierdził, nie zdążył jeszcze pogodzić się ze śmiercią byłego selekcjonera, a dla niego jednej z najbliższych osób w całym jego życiu. 

Jarosław Krzoska: Franciszek Smuda był bardzo prawdziwy w tym, co robił i jaki był. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

"Brakuje mi Franka. Bardzo go kochałem. Nieraz łapię się na myśli, że może niedługo przyjedzie w odwiedziny. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że przecież odszedł. Byliśmy ze sobą bardzo blisko. Mieszkam w Rybniku, brat w ostatnich latach żył w Krakowie. Nieraz spontanicznie wsiadał do auta i przyjeżdżał. Wystarczyła chwila, żebyśmy się sobą nacieszyli. Potem każdy wracał do swoich obowiązków" - mówił Jan Smuda. 

Brat Franciszka Smudy opowiedział o rodzinnej tragedii

Przez wiele lat Franciszek Smuda był w swoim domu nieobecny - wcześnie wyjechał za granicę, by tam grać w piłkę. Mieszkał w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech - do Norymbergii był w stanie zaprosić urodzonego w PRL-u brata, który przeżył prawdziwy szok, gdy zobaczył świat za żelazną kurtyną. 

Obu dotknęła jednak wielka tragedia - śmierć ich ojca. Relacje w domu zupełnie się przemodelowały. "(Ojciec) zachorował na miażdżycę. Franek wysyłał mu nawet z Ameryki lekarstwa. Ale w 1982, gdy brat mieszkał już w Niemczech, ojcu zerwał się skrzep krwi. Poszedł do serca i nie było ratunku. Mimo że Franka nie było na miejscu, czułem, że stara się mnie wziąć pod swoje skrzydła. (...) Franek był moim bratem i przyjacielem, a po śmierci taty niekiedy zastępował mi ojca" - opowiadał Jan Smuda. Do końca życia wielkiego trenera bracia pozostawali ze sobą w bliskich relacjach. 

Franciszek Smuda/Piotr Matusewicz/East News/East News
Franciszek Smuda/AFP PHOTO / DIMITAR DILKOFF/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem