W ostatnich latach życie Chris Evert nie było usłane różami. W styczniu 2022 roku świat obiegła informacja, że legendarna tenisistka choruje na nowotwór jajnika, a więc dokładnie tę samą chorobę, na którą dwa lata wcześniej zmarła jej młodsza siostra Jeanne. Tenisistka nie miała jednak zamiaru się poddać i rozpoczęła walkę z rakiem. Po dwóch operacjach i kilku rundach chemioterapii sportsmenka przekazała światu radosne wieści i obwieściła, że wygrała tę batalię. Radość Evert nie trwała jednak długo. W grudniu 2023 roku Amerykanka przekazała, że znów wykryto u niej nowotwór złośliwy. "Odkąd dwa lata temu po raz pierwszy zdiagnozowano u mnie raka, bardzo otwarcie opowiadam o swoich doświadczeniach. Chciałam przekazać wszystkim nowe wieści. Mój nowotwór powrócił. Chociaż jest to diagnoza, której nigdy nie chciałam usłyszeć, po raz kolejny cieszę się, że został wykryty wcześnie. W zeszłym tygodniu przeszłam kolejną operację. Lekarze znaleźli komórki nowotworowe w tym samym obszarze miednicy. Usunięto wszystkie komórki i rozpoczęłam kolejną rundę chemioterapii" - przekazała wówczas za pośrednictwem mediów społecznościowych. Choć obawiano się, że druga tak wyczerpująca walka będzie dla Evert zbyt ogromnym obciążeniem, tenisistka udowodniła, że jest waleczna nie tylko na korcie. Wkrótce potem stało się jasne, że po raz kolejny pokonała ona raka. Wpadka Jeleny Rybakiny, oto efekt. Wyjątkowa chwila mistrzyni Australian Open Chris Evert o walce z rakiem. "Podeszłam do tego z pokorą" W rozmowie w We Are Tennis legendarna tenisistka postanowiła powrócić wspomnieniami do jednego z najmroczniejszych okresów w jej życiu i opowiedziała o walce z nowotworami. "Gdyby ktoś przyszedł do mnie i powiedział, że jutro umrę, nie wiem, jak bym zareagowała. Mimo to myślę, że traktowałam to jako swego rodzaju wyzwanie. Podeszłam też do tego z pokorą i myślałam, no cóż, dlaczego nie ja? Przecież połowa świata ma raka, albo połowa świata zachoruje na raka, albo tak wiele kobiet takich jak ja, zwłaszcza gdy dojdą do mojego wieku, czy to rak piersi, czy jakikolwiek inny rodzaj raka, jest całkiem prawdopodobne, że zachorujesz. Więc moja reakcja była taka, okej, więc jestem taka jak wszyscy inni" - wspomina. Amerykanka nie ukrywa, że to właśnie dzięki swojej przygodzie z tenisem do choroby podeszła jak do kolejnej batalii, którą przyjdzie jej stoczyć. Nie załamywała się więc i z podniesioną głową ruszyła do walki. "Myślę, że po prostu będąc czołowym profesjonalnym sportowcem, musisz mieć grubą skórę i kręgosłup, musisz być przyzwyczajony do wzlotów i upadków, złych i dobrych porażek. To bardzo mi pomogło w tej walce" - podsumowała. Ósma rakieta świata kompletnie zaskoczona, po prostu popis. "Co to miało być?"