Adam Małysz nie jest postacią anonimową w świecie sportu. 46-latek przez wiele lat dostarczał emocji fanom skoków narciarskich, reprezentując nasz kraj na arenach międzynarodowych w tej dyscyplinie. Po zakończeniu kariery skoczka wiślanin próbował jeszcze swoich sił jako kierowca rajdowy, jednak zdecydowanie bardziej imponujące osiągnięcia odnosił on na skoczniach narciarskich. W swoim dorobku medalowym "Orzeł z Wisły" ma cztery krążki olimpijskie, a także sześć medali wywalczonych podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Małysz ponadto aż czterokrotnie zakończył sezon jako najlepszy zawodnik Pucharu Świata, a w sezonie 2000/2001 wygrał Turniej Czterech Skoczni. Po jego triumfie na niemiecko-austriackiej imprezie rozpętała się słynna "małyszomania". "Orzeł z Wisły" rozchwytywany był wówczas przez dziennikarzy z całego kraju, których marzeniem było przeprowadzenie wywiadu ze skoczkiem. Obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego zapraszany był także na ważne uroczystości, otrzymał on także wiele wyróżnień, w tym m.in. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski oraz Medal Stulecia Odzyskanej Niepodległości. Małyszowie nie oszczędzają na wakacjach. Tyle zapłacili tylko za hotel Adam Małysz przed laty został perfidnie oszukany. Stracił sporo pieniędzy Adam Małysz na własnej skórze przekonał się jednak, że ogromna popularność ma także swoje minusy. O przykrej sytuacji, która spotkała go wiele lat temu, opowiedział teraz w rozmowie z portalem "WP SportoweFakty". Jak się okazało, w 2002 roku został on oszukany przez znajomą kobietę, przez którą stracił sporo ciężko zarobionych na skoczni pieniędzy. "Przyszła do mnie kobieta i prosiła o pomoc, bo ma chore dziecko i potrzebuje operacji. Ja pamiętam dom budowaliśmy wtedy i akurat miałem pieniądze dla pracowników, którzy tam mi sprzątali i ten. No i ja jej dałem wtedy te pieniądze. To było chyba w 2002 roku, to było około 4500 złotych. (...) Ja ją trochę znałem, bo to nie, że sąsiadka, ale trochę ją tam gdzieś znałem. Padał wtedy deszcz, było błoto, klęczała i prosiła, że oni wszystko oddadzą, że mąż jedzie za granicę, że będzie pracował i tak dalej. Nie byłem w stanie po prostu jej odmówić. Wszyscy stali, ci pracownicy, patrzyli się, no i to było naprawdę coś takiego, że mnie strasznie wtedy ruszyło. No i później okazało się, że mnie oszukała" - ujawnił. Najpierw koniec kariery, a teraz takie wieści. Legenda skoków oficjalnie ogłasza