Cały kraj od kilku dni żyje wielkim dramatem Artura Binkowskiego. Urodzony w Polsce pięściarz jeszcze będąc dzieckiem wyjechał do Kanady, tam też przez wiele lat odnosił sukcesy w boksie. Teraz 48-latek wrócił do ojczyzny, powrót ten jednak nie do końca wygląda tak, jak można byłoby się tego spodziewać. Utytułowany pięściarz został przyłapany przez dziennikarzy na warszawskich ulicach. To właśnie one są teraz jego domem - od kilku tygodni olimpijczyk z Sydney nie ma dachu nad głową, a na dodatek wszystkie jego środki zostały zablokowane. Damian Wrzesiński nie wykorzystał szansy. Rywal górą w walce o pas IBO Artur Binkowski zostanie zawodnikiem freak fightów? Mocna reakcja byłego pięściarza Dramatem polskiego pięściarza mocno przejął się m.in. Jan Tomaszewski. Legendarny bramkarz, niegdyś reprezentant Polski, w rozmowie z “Super Expressem" zaapelował do Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Ministerstwa Sportu, aby pomogły 48-latkowi stanąć na nogi. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Artur Binkowski niemal od razu zaczął być rozchwytywany przez... federacje zajmujące się organizacją gal typu freak fight show. Eventy te już od kilku lat cieszą się w Polsce ogromnym zainteresowaniem. Nie narzekają także sami zawodnicy, którzy za jedną walkę freak fightową otrzymują ogromne pieniądze. Dla Binkowskiego byłaby to więc idealna szansa, by stanąć na nogi. O angaż we freak fightowej organizacji byłego pięściarza zapytała dziennikarka stacji "TV Reklama". Mężczyzna chciał wiedzieć, czy Binkowski przyjąłby propozycję walki jako zawodnik freak fightów. 48-latek postawił sprawę jasno. Znana pięściarka wyznaje. "Musiałam udawać chłopca, by móc trenować"