Przez pewien czas jej klub NTSK PANS Komunalnik Nysa ze względu na zagrożenie powodziowe w ogóle nie trenował. Jak opowiadała żona kapitana polskiej kadry, większość jej koleżanek się ewakuowała, ale niektóre z nich zostały w Nysie, by pilnować swoich domów. Teraz przyszedł czas na powrót do trenowania. To nie koniec dramatu Anny Kurek. Klub siatkarki przekazał smutne wieści Anna Kurek nagle ogłosiła. Klub wraca do normalności "Sytuacja się w miarę ustabilizowała. Po tygodniu możemy wrócić do treningów. Jesteśmy na tej hali gościnnie, bo nasza jest zajęta przez żołnierzy" - zaczęła swój wpis Anna Kurek, pokazując zdjęcie nowego miejsca do ćwiczeń. Zwróciła również uwagę na zgromadzone na końcu hali dary dla powodzian. Jak zaznaczyła, jest ich jeszcze więcej. To nie oznacza jednak, że Kurek w pełni sił wróciła od razu do walki o najwyższe cele. Skutki powodzi odczuwa nie tylko w kontekście zmiany miejsce treningów czy zajmowania się skutkami zalania siłowni, ale również przez wzgląd na uratowane przez nią kociaki. Anna Kurek pokazała swoje statystyki. Kotki ją wyczerpują Niełatwo być zastępczą kocią mamą, o czym Anna Kurek bardzo szybko się przekonała. Pokazała statystyki ze śledzenia jej dobowej aktywności. Okazało się, że w ostatnim czasie jej "recovery", czyli regeneracja bardzo spadła. Wyjaśniła, dlaczego. Świderski ruszył z pomocą, siatkarski mistrz świata reaguje. Przyznał to otwarcie "To moje recovery od kiedy zostałam kocią mamą. Nie śpię, bo karmię i masuję brzuszki" - pisała. Kocięta potrzebują jak na razie ciągłej opieki. Niedługo staną się bardziej samodzielnie, ale na razie Anna Kurek musi im poświęcać bardzo dużą część swojej uwagi.